Gdy słońce chowa się za horyzontem, Pattaya budzi się do życia. Ulice rozświetlają kolorowe neony, z barów dobiega głośna muzyka, a Walking Street – najsłynniejsza ulica miasta – zamienia się w tętniące centrum nocnych rozrywek. To tutaj, w samym sercu tajlandzkiego wybrzeża, seksturystyka stała się jednym z głównych motorów napędowych lokalnej gospodarki, przyciągając co roku setki tysięcy turystów z całego świata. Wśród nich coraz liczniejszą grupę stanowią emeryci, którzy odnaleźli w Pattayi swój raj na ziemi.

REKLAMA

  • Mimo że prostytucja jest oficjalnie nielegalna w Tajlandii, to liczba osób świadczących usługi seksualne może sięgać nawet 250 tysięcy w całym kraju, a nawet więcej.
  • Wśród klientów dominują starsi emeryci z różnych krajów, dla których Pattaya to miejsce rozrywki i nowych znajomości, a miasto oferuje też udogodnienia dostosowane do ich potrzeb.
  • Choć seksturystyka przynosi ogromne dochody, niesie ze sobą poważne problemy społeczne, takie jak brak ochrony prawnej czy przemoc wobec pracowników seksualnych.
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.

Wieczorami Pattaya zmienia się nie do poznania. Na Walking Street tłumy turystów mieszają się z lokalnymi sprzedawcami, którzy oferują wszystko - od egzotycznych owoców i aromatycznych zup, po usługi, o których nie mówi się głośno. Przed wejściami do barów stoją ochroniarze, a skąpo ubrane kobiety zachęcają przechodniów do wejścia do środka. Zdarza się, że próbują złapać potencjalnych klientów za rękę, by przekonać ich do odwiedzenia konkretnego lokalu.

Na każdym kroku można natknąć się na sprzedawców gazet z ofertami usług seksualnych, a także na osoby, które otwarcie proponują nie tylko towarzystwo, ale i narkotyki. Oferty są kierowane do wszystkich - zarówno do samotnych mężczyzn, jak i do rodzin z dziećmi.

Tajemnice ukryte za neonami

Choć prostytucja w Tajlandii jest oficjalnie nielegalna, w praktyce nikt nie przejmuje się przepisami. Policja, choć obecna na ulicach, przymyka oko na to, co dzieje się w barach i salonach masażu. Jak podaje aktuality.sk, według oficjalnych danych, w pierwszej połowie 2021 roku zatrzymano zaledwie cztery osoby świadczące usługi seksualne. Tymczasem szacunki mówią nawet o 250 tysiącach pracowników seksualnych w całym kraju, a rzeczywista liczba może być znacznie wyższa.

Społeczeństwo doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia tego zjawiska. Coraz częściej pojawiają się głosy, by zalegalizować i uregulować tę branżę, zapewniając osobom świadczącym usługi seksualne ochronę prawną i lepsze warunki pracy. Obecnie bowiem kobieta, która padnie ofiarą przemocy ze strony klienta, nie może zgłosić tego na policję bez ryzyka oskarżenia o prostytucję.

Wśród klientów dominuje specyficzna grupa - emeryci z Europy, Ameryki, Rosji czy Indii. Wielu z nich przyjeżdża do Pattayi regularnie, spędzając tu kilka tygodni lub miesięcy każdego roku. Dla nich miasto to nie tylko miejsce rozrywki, ale również szansa na nowe znajomości i poczucie młodości.

Miasto jest doskonale przystosowane do potrzeb starszych osób - oferuje elektryczne wózki inwalidzkie, nowoczesne aparaty słuchowe, a nawet luksusowe domy seniora z pełnym zapleczem medycznym i rekreacyjnym. Wieczorami seniorzy tłumnie odwiedzają bary, korzystając z uroków nocnego życia.

Za kolorową fasadą nocnego życia kryją się jednak trudne historie kobiet, które każdego wieczoru wychodzą na ulice w poszukiwaniu klientów. Niektóre kobiety pracują na własny rachunek, same ustalają ceny i warunki spotkań.

W barach kobiety mają większe poczucie bezpieczeństwa, ale zarabiają mniej - stała pensja to około 180 euro miesięcznie, a reszta to prowizje od drinków kupowanych przez klientów.

Ceny usług różnią się w zależności od atrakcyjności kobiety i miejsca - na ulicy można zapłacić od 15 do 60 euro, w barach ceny są nawet trzykrotnie wyższe. W Pattayi nie brakuje także kathoey, czyli transpłciowych kobiet, które również oferują swoje usługi turystom.

Barter zamiast gotówki

Wielu turystów nie płaci za usługi bezpośrednio - zamiast tego kupują kobietom prezenty, zabierają je do restauracji, na wycieczki czy kupują ubrania dla ich dzieci. W ten sposób prostytucja przybiera formę barteru, a relacje często wykraczają poza jednorazowe spotkania.

Dla wielu kobiet praca w Pattayi to szansa na wyrwanie się z biedy i zapewnienie lepszej przyszłości swoim bliskim. W Tajlandii wciąż wiele rodzin żyje na granicy ubóstwa, a system edukacji i opieki społecznej nie daje szans na awans społeczny. Dlatego wyjazd do dużego miasta i praca w branży usług seksualnych często postrzegane są jako jedyna droga do poprawy sytuacji materialnej.

Nie wszystkie kobiety trafiają jednak do Pattayi dobrowolnie. Sutenerzy często przywożą młode dziewczyny z biednych regionów kraju, obiecując im pracę w sklepach czy fabrykach. Na miejscu okazuje się, że jedyną dostępną opcją jest praca w barze lub na ulicy.

Od rybackiej wioski do światowej stolicy seksturystyki

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Pattaya była niewielką rybacką osadą. Wszystko zmieniło się w latach 60., gdy do miasta zaczęli przyjeżdżać amerykańscy żołnierze odpoczywający po służbie w Wietnamie. Wkrótce Pattaya stała się synonimem rozrywki, a biznes seksualny rozkwitł na niespotykaną skalę.

Dziś miasto przyciąga turystów nie tylko pięknymi plażami i buddyjskimi świątyniami, ale przede wszystkim dostępnością tanich i różnorodnych usług. Dla wielu seniorów z całego świata Pattaya stała się miejscem, gdzie mogą poczuć się młodzi, wolni i spełnieni.

Choć seksturystyka w Tajlandii oficjalnie nie istnieje, jest obecna na każdym kroku. Przynosi krajowi ogromne dochody, ale jednocześnie rodzi wiele problemów społecznych - od wykluczenia, przez przemoc, po brak ochrony prawnej dla osób świadczących usługi seksualne.