Scotland Yard instytucją systemicznie homofobiczną, rasistowską i mizoginistyczną. To ustalenia opublikowanego raportu na temat londyńskiej policji.

REKLAMA

Katalizatorem raportu była śmierć 33-letniej kobiety. Sarah Everard została uprowadzona przez policjanta, zgwałcona i bestialsko zamordowana. Sprawca tego morderca był w czynnej służbie i strzegł placówek dyplomatycznych w Londynie.

Tragedia ta wstrząsnęła dogłębnie Wielką Brytanią. Stała się plamą na reputacji Scotland Yardu.

W efekcie tej zbrodni zlecono sporządzenie raportu, który miał sprawdzić obecną kondycję londyńskiej instytucji i panujące w niej standardy. Opublikowany i omawiany raport jest największą i najsurowszą krytyką Scotland Yardu w jego 200-letniej historii. Jak podkreśla jego autorka - baronowa Casey - nie chodzi o odosobnione przypadki. Dyskryminacja obecna jest w policji wszędzie i na każdym szczeblu. Jej zdaniem ta niegdyś renomowane instytucja utraciła społeczne zaufanie i nie zasługuje na to, by strzec porządku publicznego.

Podwójne dno

Natychmiast po ogłoszeniu raportu upubliczniono także zeznania osób pracujących w Scotland Yardzie, które doznały licznych upokorzeń i stały się obiektem dyskryminacji. Zdarzało się, że policjantom, którzy są wyznawcami Islamu, koledzy dla żartu obcinali brody. Inne ofiary dyskryminacji znajdowały na swoich biurkach plasterki boczku albo banany.

Kobiety w mundurach traktowane były bardzo instrumentalnie - w jednym tylko nagłośnionym przypadku mowa o zmuszaniu policjantek do jedzenia na wyścigi ciastek z kremem, co miało się odbywać ku uciesze kolegów.

Dowództwo Scotland Yardu przyjęło ustalenia raportu z pokorą, obiecując, że w służbach wprowadzone zostaną gruntowne zmiany. Jednak argument jakoby policja była instytucjonalnie rasistowska i homofobiczna przyjęto z pewną dozą sceptycyzmu.

Dwie strony medalu

Po śmierci Sarahy Everard, już w trakcie sporządzania raportu, na karę dożywocia skazany został inny policjant - sprawca wielu gwałtów i poważnych wykroczeń.

Na poziomie ulicy brytyjska policja wydaje się być zdyscyplinowana i podchodzić do swych obowiązków poważnie. Funkcjonariusze nie noszą rutynowo broni. Z reguły są uprzejmi i potrafią nawiązywać dobre relacje z ludźmi. Jeśli przyjrzeć się raportowi, który ma ponad 350 stron, inaczej wygląda to za zamkniętymi drzwiami.

Wielką Brytanią wstrząsnęła też sprawa dwóch funkcjonariuszy, którzy na WhatsAppie wymienili się zdjęciami wykonanymi na miejscu morderstwa dwóch młodych kobiet, łamiąc tym samym regulamin i przekraczając granice dobrego smaku.

Zapowiedź zmian w reakcji na opublikowany raport jest pozytywną informacją. Będą one musiały zostać wprowadzone w procesie rekrutacyjnym, którego zadaniem jest wykluczanie czarnych owiec, zanim dołączą do stada.