"Wiem, że uratowałem wiele osób, ale wciąż jest mi przykro z powodu tych, których nie udało się ocalić" - tak w wywiadzie z CBS News mówi Ahmed al Ahmed, właściciel sklepu i mieszkaniec Sydney, który powstrzymał jednego z zamachowców z plaży Bondi. Film, na którym Ahmed rzuca się na napastnika i odbiera mu broń, obiegł cały świat. Mężczyzna został okrzyknięty bohaterem.
- 14 grudnia na plaży Bondi w Sydney doszło do strzelaniny podczas obchodów Chanuki.
- Atak był wymierzony w żydowską społeczność - potwierdziły to australijskie i amerykańskie służby.
- Zginęło 15 osób, a 40 zostało rannych.
- Bohaterem został Ahmed al Ahmed, syryjsko-australijski muzułmanin i właściciel sklepu, który powstrzymał jednego z napastników.
- Ahmed w wywiadzie dla CBS News podkreślił, że działał bez wahania, myśląc tylko o ratowaniu innych.
- Chcesz wiedzieć więcej o tym, co dzieje się w kraju i na świecie? Wejdź na rmf24.pl.
Do strzelaniny doszło 14 grudnia podczas obchodów Chanuki na słynnej plaży Bondi w australijskim Sydney. Atak był wymierzony w żydowską społeczność - potwierdziły to zarówno australijskie, jak i amerykańskie służby. Zginęło 15 osób, a 40 zostało rannych. To najtragiczniejsza strzelanina w Australii od 1996 roku.
Niewykluczone, że ofiar mogłoby być znacznie więcej, gdyby nie niesamowita postawa Ahmeda al Ahmeda, syryjsko-australijski muzułmanina. Nagrania innych osób, które były wtedy na plaży pokazują, jak Ahmed wyskakuje zza zaparkowanego samochodu, rzuca się na napastnika i powala go na ziemię, odbierając mu broń. W trakcie tej bohaterskiej akcji sam został ranny.
This is what true heroism looks like. This video will go down in history. https://t.co/atuN9SLB9V pic.twitter.com/cGg1ADmyRA
nexta_tvDecember 14, 2025
W rozmowie z CBS News mężczyzna podkreślał, że nie wahał się ani chwili. Jak relacjonuje, nie myślał o własnym bezpieczeństwie, tylko o ratowaniu innych. Moim celem było odebranie mu broni i powstrzymanie go przed odbieraniem życia niewinnym ludziom - wspomina. Wiem, że uratowałem wiele osób, ale wciąż jest mi przykro z powodu tych, których nie udało się ocalić - dodaje.
Skoczyłem mu na plecy, uderzyłem go. Trzymałem go prawą ręką i krzyczałem, żeby rzucił broń, żeby przestał to robić. Wszystko działo się bardzo szybko - relacjonuje Ahmed. Czułem wtedy jakąś siłę w sobie, nie chciałem widzieć ludzi zabijanych na moich oczach, nie chciałem słyszeć strzałów, nie chciałem słyszeć krzyków i błagań o pomoc. To moja dusza kazała mi działać - opisuje.
Policja zidentyfikowała sprawców jako 50-letniego Sajida Akrama, który został zastrzelony przez funkcjonariuszy na miejscu, oraz jego 24-letniego syna, Naveeda Akrama.