Departament Stanu powiadomił w raporcie dla Kongresu, że nie nałoży sankcji na firmę nadzorującą budowę rurociągu z Rosji do Niemiec Nord Stream 2. Motywował to względami bezpieczeństwa narodowego. Decyzja wzbudziła krytykę amerykańskich ustawodawców.

REKLAMA

W raporcie przedłożonym w środę Kongresowi Departament Stanu potwierdził, że firma Nord Stream 2 AG i jej szef Matthias Warnig zaangażowani są w działalność podlegającą, zgodnie z prawem USA, sankcjom. Odstąpienie od nich tłumaczył jednak "względami bezpieczeństwa narodowego".

"Administracja Bidena stwierdziła, że powstrzymanie Nord Stream 2 to strzał na oślep teraz, gdy gazociąg z Rosji do Niemiec jest ukończony w ponad 90 proc." - zauważyła agencja Bloomberg powołując się na anonimowego urzędnika Departamentu Stanu

Powiedział on, że zatrzymanie projektu będzie trudne, ale Waszyngton podejmie takie próby, choć szanse na zatrzymanie budowy gazociągu są coraz mniejsze. Jak zaznaczył urzędnik, prezydent Joe Biden chce uniknąć konfrontacji z Niemcami i innymi sojusznikami z Unii Europejskiej, którzy popierają ten projekt.

"Nasz sprzeciw wobec gazociągu Nord Stream 2 jest niezachwiany. (...) Chociaż nie zawsze możemy się zgadzać, nasze sojusze pozostają silne, a nasze stanowisko jest zgodne z naszym zobowiązaniem do wzmocnienia powiązań transatlantyckich ważnych dla bezpieczeństwa narodowego" - cytuje Bloomberg oświadczenie sekretarza stanu Antony’ego Blinkena.

Szef dyplomacji USA przekonywał o zaangażowaniu administracji w bezpieczeństwo energetyczne Europy, zgodnie "z zobowiązaniem prezydenta do odbudowy relacji z sojusznikami i partnerami w Europie".

Nord Stream 2 ukończony jeszcze w tym roku?

Bloomberg przypomina, że budowa rurociągu rozpoczęła się za kadencji administracji byłego prezydenta Donalda Trumpa w 2018 roku. Stała się głównym źródłem tarć między USA a ich europejskimi sojusznikami, w szczególności Niemcami.

Raport stwierdza, że nałożenie sankcji "negatywnie wpłynęłoby na relacje USA z Niemcami, UE i innymi europejskimi sojusznikami i partnerami". Uzasadnia potrzebę bliskiej współpracy w walce z pandemią Covid-19 oraz przeciwdziałania polityce Rosji, Chin i Iranu.

Według dokumentu Departament Stanu nałożył sankcje na cztery rosyjskie statki, w tym na statek Akademik Cherskiy, który rozpoczął układanie rur w ramach projektu na wodach duńskich w kwietniu. Objął nimi też pięć innych rosyjskich podmiotów, w tym rosyjską służbę ratownictwa morskiego.

W opinii analityków przy zachowaniu obecnego tempa budowy, Nord Stream 2 zostanie ukończony przed końcem tego roku, jeśli nie wcześniej.

Decyzję USA o odstąpieniu od niektórych sankcji wobec Nord Stream 2 niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas określił jako "konstruktywną". Zapewniał, że Niemcy będą kontynuować rozmowy z Waszyngtonem, aby złagodzić obawy związane z projektem.

Bloomberg podkreśla, że Niemcy naciskały by Amerykanie zrezygnowali ze sprzeciwu wobec projektu, argumentując, że ogólne relacje są zbyt ważne, by poświęcać je "komercyjnemu projektowi".

Decyzję administracji o odstąpieniu od sankcji nałożonych na Nord Stream 2 AG i prezesa spółki Matthiasa Warniga krytykowali ustawodawcy na Kapitolu.

Administracja Bidena krytykowana za decyzje ws. Nord Stream 2

Biden "powinien zrobić wszystko, co możliwe, aby osiągnąć to, czego administracja Trumpa nie zdołała zrobić przez cztery lata: zatrzymać ukończenie gazociągu Nord Stream 2 na dobre" - powiedział Demokrata Bob Menendez, przewodniczący senackiej komisji stosunków zagranicznych.

Demokratyczna senator Jeanne Shaheen nazwała ukończenie rurociągu "zagrożeniem dla interesów bezpieczeństwa USA i stabilności partnerów USA w regionie".

"Administracja powinna podtrzymać swoje zobowiązania wobec Kongresu. Każda dostępna opcja, aby zapobiec ukończeniu budowy rurociągu, powinna zostać wykorzystana" - akcentowała.

W podobnym tonie wypowiadał się James Risch, wpływowy Republikanin w senackiej komisji stosunków zagranicznych.

"Decyzja administracji o odstąpieniu od sankcji nałożonych na Nord Stream 2 AG i prezesa spółki Matthiasa Warniga, powołująca się na interesy narodowe USA, jest po prostu zła" - ocenił.