Ponad 500 osób zostało aresztowanych w trakcie zamieszek w Toronto. Towarzyszyły one globalnemu szczytowi ekonomicznemu G20.

Demonstracja w centrum miasta w sobotę po południu z udziałem około 10 tysięcy ludzi przebiegała początkowo w sposób pokojowy. Jednak w pewnym momencie niektórzy jej uczestnicy, ubrani w czarne kominiarki, ruszyli do ataku, podpalając cztery samochody policyjne i rozbijając witryny sklepowe.

Wyposażeni w tarcze i pałki policjanci blokowali awanturnikom dostęp do ogrodzenia trzymetrowej wysokości, chroniącego miejsce obrad przywódców Grupy 20: 19 najsilniejszych gospodarczo państw świata oraz Unii Europejskiej. W trakcie interwencji użyto gazu łzawiącego i pieprzowego.

Cztery osoby zatrzymano w nocy, gdy wychodziły z włazu kanalizacyjnego w pobliżu ogrodzenia. Policja zareagowała zablokowaniem wszystkich dostępów do sieci kanalizacyjnej w tym rejonie.

"Znaczną liczbę" ludzi zatrzymano w niedzielę na śródmiejskim kampusie Uniwersytetu Toronto, konfiskując tam również przewidziane do użycia w starciach kije, cegły i kamienie.

Również w niedzielę demonstranci z transparentami "Uwolnić naszych towarzyszy" przemaszerowali obok prowizorycznego aresztu w pobliżu portu w Toronto. By ich rozproszyć, policja użyła plastikowych kul i gazu łzawiącego.