​Kobieta, która została zgwałcona przez miliardera i pedofila Jeffreya Epsteina, próbowała uciec z jego prywatnej wyspy. By to zrobić, gotowa była nawet przepłynąć przez rejony, w których roi się od rekinów.

Brytyjka Sarah Ransome miała 22 lata, gdy w 2006 roku przeprowadziła się do Nowego Jorku. Nie miałam pojęcia, że wkraczam do gniazda szerszeni - mówi dzisiaj w rozmowie z "The Telegraph". W klubie na Manhattanie podeszła do niej kobieta, która powiedziała, że zna "wspaniałego człowieka", który "pomoże spełnić jej marzenia".

Wtedy Ransome poznała Epsteina. Był czarujący, charyzmatyczny - wspomina. Po kilku tygodniach asystentka miliardera zadzwoniła do niej, że ten zaprasza ją na swoją prywatną wyspę. Jedyne czego nie możesz robić, to pić i palić. Ale polecisz prywatnym samolotem, ze wspaniałym pilotem, będzie fajnie - zapewniała Ransome asystentka.

Dziś wspomina, że na pokładzie samolotu zaczęło się robić dziwnie. Epstein z jedną z dziewczyn zaczął uprawiać ostry seks. Nie było żadnej prywatności, robili to przy wszystkich - mówi.

Na wyspie zaczęto zapraszać ją na "masaże". Chyba nikt nie wierzył, że chodzi naprawdę o same masaże. Były dni, gdzie mnie gwałcono trzy razy w ciągu dnia. A potem on szedł gwałcić inne - mówi Ransome.

Miałyśmy być ciągle w domu, by być łatwo dostępnymi. Dla niego, dla jego przyjaciół, którym nas "pożyczał" - mówi Ransome. Przez sześć miesięcy nie widziałam, by przepracował dzień. Nigdy nie widziałam, by pracował. Całymi dniami tylko napastował seksualnie - opowiada.

Kobieta chciała uciec. Była gotowa nawet wskoczyć do wody i dopłynąć wpław do lądu, choć w morzu pływały rekiny. Rekin byłby w tamtym czasie dla mnie najlepszym przyjacielem. Nawet o tym nie myślałam, chciałam po prostu uciec - wspomina. Plany jednak były trudne do zrealizowania - Epstein na całej wyspie zainstalował monitoring. Kiedy tylko chciała uciec, natychmiast pojawiali się pracownicy miliardera, którzy przekonywali ją, by wróciła do domu.

Po powrocie do Nowego Jorku Ransome mieszkała w apartamencie w budynku należącym do Epsteina. Miała zakaz zaprzyjaźniania się z innych dziewczynami tam mieszkającymi. Miliarder kontrolował każdy aspekt ich życia: wysyłał do psychiatrów, kazał zrzucać wagę.

Kobieta uciekła w 2007 roku, kiedy Epstein wysłał ją do Republiki Południowej Afryki, by znalazła mu nową asystentkę. Nowej współpracownicy mu nie znalazła, podobnie jak nigdy nie wróciła do Nowego Jorku.

Dzień, w którym zatrzymano Epsteina, był najlepszym dniem mojego życia - mówi dzisiaj. Mimo iż mężczyzna nie żyje, to Ransome twierdzi, że to jednak początek. I chce, by innych ukarano.

On był tylko jedną osobą w wielkiej pajęczynie. Spotykałam Rosjan, osoby z Europy Wschodniej. Co z jego życiem w Paryżu? Myślicie, że tam nie było żadnych 15-latek, nad którymi się znęcał? Paryż był jak sklep z cukierkami dla niego. Wierzę, że poprowadzą śledztwo do końca i postawią innych przed sądem - zapewniała kobieta. 

Miliarder Jeffrey Epstein został znaleziony martwy w swojej celi w sierpniu. Mężczyzna był oskarżony o pedofilię i nakłanianie do prostytucji. Według oficjalnych ustaleń, Epstein popełnił samobójstwo. 

Przez lata Epstein obracał się w kręgach światowych elit. Wśród jego znajomych figurowali m.in. były prezydent USA Bill Clinton, obecny prezydent Donald Trump, brat następcy tronu Wielkiej Brytanii książę Andrzej, a także aktorzy Kevin Spacey i Chris Tucker i reżyser Woody Allen.