Polityczna burza w Paryżu po śmierci siedemdziesiątego czwartego francuskiego żołnierza w Afganistanie. Lewicowa opozycja żąda od Nicolasa Sarkozy'ego natychmiastowego wycofania jednostek. "Niejasny stał się cel takiej wojny, której nie można wygrać" - argumentują przeciwnicy prezydenta.

Zaledwie w ciągu tygodnia zabitych zostało w Afganistanie czterech francuskich żołnierzy, w tym dwóch prawdopodobnie przez przypadek, przez jednostki NATO.

Według lewicowej opozycji dowodzi to, że w terenie zapanował chaos. Socjaliści żądają nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu w tej sprawie.

Sugerują, że Nicolas Sarkozy, zapowiadając całkowite wycofanie francuskiego wojska dopiero w 2014 roku, stał się pachołkiem Baracka Obamy i naraża życie wojskowych tylko po to, by zrobić przyjemność amerykańskiemu prezydentowi. Sarkozy twierdzi natomiast, ze Francja nie może zniszczyć zaufania sojuszników, a afgańskie władze nie są jeszcze gotowe, by wziąć na siebie cały ciężar walki z talibami.