"Będę dziś rozmawiał z prezydentem Putinem" - przekazał premier Węgier Viktor Orban. Jak poinformował, Budapeszt rozpoczął przygotowania do spotkania między Putinem a prezydentem USA Donaldem Trumpem. Szef węgierskiego rządu nie kryje swojej radości z faktu, że Węgry będą gościć Trumpa i Putina. Wyraził też nadzieję, że jeśli uda się osiągnąć pokój, to otworzy to nową fazę rozwoju ekonomicznego.
- Więcej ciekawych informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Orban, będący od lat sojusznikiem Trumpa i utrzymujący bliskie relacje z Rosją mimo trwającej wojny na Ukrainie, podkreślił, że planowane spotkanie ma dotyczyć kwestii pokoju - zaznaczył Reuters. Według niego, ewentualne zawarcie porozumienia pokojowego mogłoby otworzyć nowy etap rozwoju gospodarczego na Węgrzech i w całej Europie.
Uważam, że jeśli rozważano spotkanie Trumpa z Putinem w Europie, to musiało paść na Budapeszt - stwierdził.
Europa powinna otworzyć własny kanał dyplomatyczny w relacjach z Rosją - zaznaczył. Dodawał, że Węgry są jedynym państwem w Europie, które chce pokoju. Węgierski premier uważa też, że Unia Europejska próbuje przeciągnąć prezydenta Trumpa na stronę zwolenników wojny. Największym problemem Europy jest wojna - stwierdził. Spaliliśmy 180 miliardów euro na tę wojnę, by chrześcijanie zabijali się nawzajem - ocenił. Jego zdaniem te środki zostałyby lepiej wykorzystane, gdyby zainwestowano je w europejską gospodarkę, która ma problemy.
Orban odniósł się także do komentarzy prasowych. "The Telegraph" napisał, że wybór Budapesztu na spotkanie Trumpa i Putina jest bolesnym ciosem dla Unii Europejskiej. Te negocjacje nie będą o nas. Wszyscy na Węgrzech są podekscytowani, od dawna nie było podobnego wydarzenia dyplomatycznego. Proszę wszystkich o powściągliwość, ponieważ te negocjacje nie dotyczą nas, lecz pokoju - podkreślił.
W polityce potrzebnych jest wiele cnót, ale najważniejsze są wytrwałość i pokora - zaznaczył. Dobry Bóg układa sprawy, tak jest też w kwestii migracji - dodał.
Po czwartkowej rozmowie telefonicznej z Putinem prezydent Trump poinformował, że przywódcy spotkają się w Budapeszcie, by - jak stwierdził - sprawdzić, czy uda się położyć kres "niesławnej" wojnie między Rosją a Ukrainą.
Gazeta "Washington Post" zwraca uwagę, że czwartkowa rozmowa Putina i Trumpa była szansą dla rosyjskiego przywódcy na odzyskanie inicjatywy. "Trump od dawna zabiega o względy Putina, nawet gdy krytykuje go za to, że nie zakończył wojny" - zaznaczono.
W sierpniu Trump rozwinął czerwony dywan dla Putina na Alasce. Od tego czasu Rosja zintensyfikowała ataki na Ukrainę, a Trump stał się coraz bardziej krytyczny wobec rosyjskiego przywódcy. "Czwartkowa rozmowa była dla Putina okazją do odzyskania inicjatywy i promowania rosyjskich narracji przed piątkową wizytą Zełenskiego w Białym Domu" - uważa dziennik.
Doradca Putina Jurij Uszakow przekazał, że Putin próbował w czasie rozmowy przekonać Trumpa, że Rosja ma przewagę na polu bitwy. Rosjanie kierowali się tym, że przywódca USA często przysłuchuje się ocenom sytuacji na polu walki, przedstawianym mu przez innych przywódców.
Dziennik podkreślił, że to zadziałało na korzyść Ukrainy, gdy w zeszłym miesiącu Zełenski przedstawił Trumpowi swoje argumenty dotyczące tego, dlaczego - w jego ocenie - Rosja przegrywa. Po tej rozmowie Trump wyraził przekonanie, że Ukraina może wygrać wojnę i odzyskać terytorium. Była to znacząca zmiana w retoryce prezydenta. W czwartek Trump od Putina usłyszał coś przeciwnego.