Radosław Sikorski poinformował, że zdecydował o zamknięciu ostatniego działającego konsulatu Rosji w Polsce - placówki w Gdańsku. Na informację szybko zareagowała rosyjska dyplomacja. Według Kremla decyzja ta jest nierozsądna. Tymczasem pracownicy rosyjskiego konsulatu mają opuścić Polskę do końca tygodnia - ustalili dziennikarze RMF FM.
- Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Po zamknięciu kilka miesięcy temu konsulatów w Poznaniu i Krakowie, co było odpowiedzią na podpalenie fabryki farb we Wrocławiu oraz hali przy Marywilskiej w Warszawie, placówka w Gdańsku pozostała ostatnim działającym konsulatem w Polsce. Aż do dziś. Akt dywersji na kolei z ostatnich dni spowodował, że Sikorski podjął decyzję o zamknięciu również konsulatu w Gdańsku.
Szef MSZ przypomniał, że po wcześniejszych podpaleniach zapowiedział, że "będą kolejne decyzje, jeśli Rosja nie odstąpi od ataków dywersyjnych na Polskę". Rosja nie odstąpiła i ataki eskaluje. Gdy intencją działalności szpiegowsko-dywersyjnej są ofiary w ludziach, wtedy nie mamy do czynienia z dywersją, a wręcz z terrorem państwowym. W związku z tym - to nie będzie nasza pełna odpowiedź - podjąłem decyzje o wycofaniu zgody na funkcjonowanie rosyjskiego konsulatu - ostatniego - w Gdańsku - powiedział Sikorski.
Pracownicy placówki w Gdańsku mają czas na opuszczenie Polski do końca tygodnia - ustalili dziennikarze RMF FM. To około 10 osób - wszyscy pracownicy Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej przy ulicy Batorego 15 w Gdańsku.
W Polsce zostaną tylko dyplomaci z ambasady w Warszawie. Niemniej, otrzymali oni zakaz podróżowania po kraju poza Mazowszem.
Na decyzję Sikorskiego szybko odpowiedziała Rosja. Kreml zaznaczył, że "żałuje decyzji Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku" i że "decyzja jest pozbawiona rozsądku".
Kreml odpowiedział na zarzuty, że to Rosja stoi za ostatnimi aktami dywersji na kolei, oskarżając Polskę o "rusofobię". Stosunki z Polską uległy całkowitemu pogorszeniu. Jest to prawdopodobnie przejaw tego pogorszenia - dążenie polskich władz do zredukowania wszelkich możliwości stosunków konsularnych lub dyplomatycznych do zera. Można tu jedynie wyrazić ubolewanie... To nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
W odpowiedzi na zamknięciu konsulatów w Poznaniu i Krakowie rosyjskie MSZ zamknęło polskie konsulaty generalne w Sankt Petersburgu i Królewcu. Teraz Rosja również zapowiada zmniejszenie polskiej obecności dyplomatycznej i konsularnej.
Strona rosyjska w ramach wzajemności ograniczy polską obecność dyplomatyczną i konsularną w Rosji - powiedziała agencji TASS rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Do sprawy odniósł się również chargé d'affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz w rozmowie z rosyjskimi mediami. Przewiduje on podjęcie "działań odwetowych" za zamknięcie placówki.
"Jeśli chodzi o zamknięcie naszego ostatniego konsulatu generalnego, cóż, teraz mamy w Polsce tylko jeden urząd konsularny - wydział konsularny ambasady. Obciążenie pracą oczywiście znacznie wzrośnie, ponieważ będziemy musieli obsługiwać całe terytorium Polski. Jak to mówią, to nic nowego. Ale myślę, że podejmiemy działania odwetowe. Polacy mają też jeden konsulat generalny - w Irkucku. Myślę, że jego los jest przesądzony" - podkreślił Ordasz.