I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wyraziła oburzenie po środowym posiedzeniu Trybunału Stanu dotyczącym jej immunitetu. W trakcie obrad doszło do ostrej wymiany zdań, a Manowska zarzuciła części sędziów rażące naruszenie zasad etyki i "zdziczenie obyczajów".

REKLAMA

W środę w budynku Sądu Najwyższego odbyło się burzliwe posiedzenie Trybunału Stanu, podczas którego rozpatrywano wniosek o uchylenie immunitetu Małgorzaty Manowskiej, pełniącej funkcję I prezesa SN oraz przewodniczącej Trybunału Stanu. Sprawa dotyczyła m.in. zarzutu niedopełnienia obowiązków przez Manowską w związku z niezwołaniem posiedzenia Trybunału w 2024 roku.

Posiedzenie przerodziło się w awanturę, gdy grupa sędziów Trybunału Stanu, wcześniej wyłączonych z orzekania w tej sprawie, pojawiła się przed salą obrad i zażądała wpuszczenia oraz wydania tóg sędziowskich. Po krótkim sporze zostali oni dopuszczeni do sali, a przy stole sędziowskim zasiadło łącznie 16 sędziów, mimo że skład orzekający miał liczyć trzy osoby.

Ostre słowa i zarzuty Manowskiej

W opublikowanym dzień później oświadczeniu Małgorzata Manowska nie kryła oburzenia zachowaniem części sędziów Trybunału Stanu. Zarzuciła im "zdziczenie obyczajów" oraz "rażące naruszenie zasad etyki prawniczej". Według Manowskiej doszło do bezprawnego wtargnięcia do pomieszczeń Sądu Najwyższego oraz zaboru tóg sędziowskich, które powinny być traktowane z należnym szacunkiem.

I prezes SN podkreśliła także, że pracownicy sądu byli narażeni na krzyki i niekulturalne odzywki, a także zmuszani do ujawniania swoich danych osobowych w obecności kamer telewizyjnych, mimo że nie pełnią funkcji publicznych.

Zapowiedź stanowczych kroków prawnych

Małgorzata Manowska zapowiedziała podjęcie zdecydowanych działań prawnych w celu ochrony pracowników Sądu Najwyższego oraz zapewnienia bezpieczeństwa w budynku sądowym. Podkreśliła, że nie zamierza tolerować podobnych zachowań w przyszłości.

Burzliwe obrady zakończyły się odroczeniem posiedzenia do 22 września. Jednak przewodniczący trzyosobowego składu Trybunału Stanu, Piotr Andrzejewski, oświadczył następnego dnia, że wyznaczenie nowego terminu było nieuprawnione.

Spór o skład orzekający

Całe zamieszanie miało swój początek w decyzji o wyłączeniu 12 sędziów Trybunału Stanu z orzekania w sprawie immunitetu Manowskiej. Decyzję tę podjęto po wniosku obrońcy Manowskiej, który argumentował, że sędziowie ci byli wcześniej przesłuchiwani przez prokuraturę jako świadkowie.

Sprawa immunitetu I prezes Sądu Najwyższego pozostaje nierozstrzygnięta, a wokół Trybunału Stanu narasta napięcie.