USA nie są gotowe na atak terrorystyczny z użyciem broni jądrowej – alarmują eksperci. Podobne wnioski wynikają z raportów federalnych, do których dotarł „Washington Post”.

Nie przygotowano właściwie tzw. \"first responders\", czyli służb i instytucji, które musiałyby wziąć na siebie ciężar ratowania i ewakuacji ludności cywilnej oraz usuwania skutków ataku, jak policja, straż pożarna, transport i służba zdrowia. Według przedstawicieli Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju, przeszkolono 2200 osób, a to zaledwie ułamek 2-milionowej armii policjantów, strażaków i personelu medycznego w USA.

Choć podczas kampanii prezydenckiej temat bezpieczeństwa co i rusz przewijał się w przemówieniach obu kandydatów, niewiele zmieniło się w tej dziedzinie. Nie zostały przeszkolone służby, które jako pierwsze miałyby zareagować na zagrożenie. Nie wypracowano także systemu informowania obywateli, który ustaliłby scenariusz działań w takiej sytuacji.

Rządowe raporty mówią, że w przypadku ataku specjalne komunikaty ma nadawać radio i telewizja. Prawdopodobnie jednak w takiej sytuacji media zawieszą swoją działalność. Sugeruje się także, by w przypadku ewentualnego ataku uciekać z miejsca zdarzenia samochodem. Eksperci oceniają jednak, że wówczas wszystkie trasy wyjazdowe natychmiast zostaną zakorkowane.

I choć w Stanach Zjednoczonych nadal mówi się o atakach z 11 września, terroryzm jest dopiero na piątym miejscu wśród zagrożeń, których obawiają się Amerykanie – wynika z ostatniego sondażu Instytutu Gallupa. Większy niepokój wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych budzi pospolita przestępczość, narkotyki i molestowanie dzieci.