W schronisku dla zwierząt wakacje oznaczają jedno: niekończący się korowód właścicieli, którzy pod różnymi pretekstami chcą pozbyć się swoich zwierzaków. Bo te zawadzają w letnich wojażach. W lipcu w krakowskim schronisku padł niechlubny rekord – jednego dnia trafiło tam aż 41 psów.


Wakacje zawsze są trudniejszym okresem z dwóch powodów. Są wyjazdy zagraniczne, nie wszyscy ludzie wliczają swojego zwierzaka w takie plany - zauważa Agnieszka Gryźniak z krakowskiego schroniska. Dlatego ukochane dotąd pupile trafiają często do schroniskowych boksów.

Schronisko w Krakowie pęka w szwach, jego pracownicy proszą o pomoc i adopcję zwierzaków, ale przemyślaną i odpowiedzialną. To, że jest okres wakacyjny, zauważają też weterynarze. Do ich gabinetów zgłaszają się wówczas opiekunowie zwierząt, które "nagle zachorowały" i proszą o uśpienie podopiecznego. Niestety wakacje to jest taki okres, kiedy my lekarze lawinowo przyjmujemy pacjentów, którzy nagle zaczęli mocno chorować. Pies nie był u lekarza przez długie lata, po czym przychodzi właściciel i mówi "pani doktor, pies umiera, uśpijmy go" - mówi Magdalena Firlej-Oliwa, lekarz weterynarii.

Jak podkreśla, takie praktyki są niezgodne z prawem. Jeśli psa można leczyć, to należy go leczyć. Lekarzowi nie wolno uśpić psa, bo klient ma takie widzimisię - podkreśla Firlej-Oliwa.