Senator Krzysztof Zaremba, kandydat PiS na prezydenta Szczecina, złożył w prokuraturze wniosek o ściganie mężczyzny, który awanturował się w jego biurze i groził mu oraz Joachimowi Brudzińskiemu (PiS). Wczoraj do biura senatorskiego Zaremby wszedł 65-letni mężczyzna z torbą pełną dokumentów. Po rozmowie z senatorem nie chciał opuścić biura.

Zachowywał się bardzo agresywnie, kopał drzwi, wykrzykiwał groźby pod moim adresem i Joachima Brudzińskiego, (którego nie było w biurze). Groził, że "załatwi go, rozdepcze jak karalucha" - relacjonował Zaremba. Dodał, że "mężczyzna ten jest znany wszystkim chyba politykom w Szczecinie, bo bywał częstym gościem w ich biurach".

Senator zawiadomił policję, która zatrzymała mężczyznę, gdy ten wyszedł z budynku. Zaremba zdecydował się złożyć wniosek o ściganie mężczyzny po rozmowie z prokuratorem. Prokurator przedstawił mu zapisy zeznań policjantów, którzy zatrzymywali mężczyznę. W obecności mundurowych człowiek ten powtarzał swoje groźby wobec Zaremby, krzyczał, że go zabije i że będzie nadal nachodził jego biuro - wyjaśnił asystent senatora Kamil Olszewski.

Mężczyzna usłyszał od policji zarzuty kierowania groźby karalnej i naruszenia miru w lokalu. O dalszym losie mężczyzny zdecyduje prokurator.

Wniosku takiego nie złożył Brudziński, któremu też grożono. W przekazanym mediom oświadczeniu Brudziński napisał: Jest to osoba znana ze swoich ekscentrycznych i nietypowych zachowań, która w sposób bardzo emocjonalny podchodzi do prezentowanych przez siebie poglądów. Pomimo jego nieszablonowej postawy, nie czuję się przez niego zagrożony.