Bruksela nie może się doprosić od polskich władz daty przyjęcia tak zwanego trzeciego pakietu dotyczącego energetyki. Jesteśmy w ogonie zapóźnionych krajów mimo że bezpieczeństwo w tej dziedzinie to rzekomo jedna z najważniejszych spraw w czasie naszego przewodnictwa w UE. Rząd się nie spieszy, chociaż nowe przepisy mają zlikwidować monopol Gazpromu i doprowadzić do potanienia energii nawet o 400 złotych rocznie na każdego prywatnego użytkownika.

Mimo że pakiet wchodzi w życie już jutro żaden z krajów Unii nie jest gotowy. Jednak wszystkie państwa zgłosiły terminy. Albo wdrożą prawo w ciągu najbliższych tygodni jak Czechy, albo do lata jak np. Niemcy albo jesienią jak Litwa czy Rumunia.

Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, komisarz ds. energii Ghuntter Oettinger zapowiedział, że jesienią państwa, które nadal nie wdrożyły pakietu energetycznego - zostaną pozwane do Trybunału Sprawiedliwości.

Doniesienia o tym, że Polsce grozi pozew do TS potwierdziła w rozmowie z korespondentką RMF FM w Brukseli Marlaena Holzner, rzeczniczka unijnego komisarza ds. energii. Stanie się tak, jeżeli polski rząd najpóźniej za kilka miesięcy nie wdroży unijnego prawa energetycznego. Zostawiamy jeszcze krajom członkowskim trochę czasu na dostosowanie do unijnego prawa, jednak jesienią albo już pod koniec lata będziemy pozywać do Trybunału kraje, które jeszcze nie wdrożyły pakietu energetycznego - powiedziała Holzner.

Dla Polski byłaby to niesłychana kompromitacja. Zbiór tych przepisów powstał przecież z inicjatywy polskich eurodeputowanych, którzy chcieli uniezależnić Polskę od Rosji. Nasz rząd powinien więc być w czołówce krajów przyjmujących te przepisy.