Polskie uczelnie i firmy oferują takie możliwości wybitnym informatykom, że ci nie muszą już szukać kariery za granicą - informuje "Rzeczpospolita". Jeśli wyjeżdżają, to raczej po to, by zdobyć doświadczenie. Często po stażach decydują się jednak na powrót do kraju.

Niecałą dekadę temu studenci z Uniwersytetu Warszawskiego mieli problemy ze zdobyciem pieniędzy na podróż do Kalifornii na Akademickie Mistrzostwa Świata w Programowaniu Zespołowym. Obecnie sytuacja diametralnie się zmieniła. Najzdolniejsi mogą wybierać między karierą w firmach, a ciekawymi projektami na uczelniach.

Zarobki pierwszej ligi światowej informatyków, a o niej mówimy, są dziś wszędzie na podobnym poziomie - twierdzi prof. Paweł Idziak, opiekun naukowy startujących w zawodach studentów UJ. Nawet niedawne otwarcie niemieckiego rynku pracy nie oznacza dla naszych uczelni drenażu z informatycznych kadr - twierdzi.

To, że i w Polsce można stworzyć program, który podbije świat, udowodnił w 2010 roku Sylwester Łoś, absolwent Politechniki Łódzkiej. Jego program do obróbki obrazów i zdjęcia, "wstawiony" do internetowego sklepu Apple'a pobił rekordy popularności, a ich twórca sporo zarobił.