"Obecnie strefa euro bardziej przypomina dziurawą parasolkę niż tarczę, która chroni przed zawirowaniami na światowych rynkach" - uważa wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. W jego ocenie, w sytuacji kryzysu "plany szybkiego wejścia Polski do unii monetarnej powinny zostać zrewidowane".

Wicepremier Pawlak twierdzi, że mechanizmy funkcjonowania unii monetarnej nie są wolne od wad i wymagają naprawy. Jednym z poważniejszych średniookresowych zagrożeń przyjęcia euro są - w jego opinii - różnice inflacyjne w obrębie unii walutowej.

Minister gospodarki zwrócił uwagę też na to, że średnia inflacja w strefie euro między 1996 a 2010 r. utrzymywała się na poziomie 34 procent: w Niemczech i Francji na poziomie około 24, a w Grecji - 64 procent. Zaznaczył, że ceny greckich produktów i usług były tym samym o 40 procent wyższe od niemieckich i francuskich. Tu tkwi tajemnica problemu eurostrefy - podkreślił Pawlak. Jeżeli w ciągu kilku lat funkcjonowania w jednym obszarze walutowym nie następuje zbliżenie wydajności pracy i efektywności gospodarek, to zaczynają narastać wewnętrzne napięcia - wyjaśnił wicepremier.

Zdaniem Pawlaka, przystąpienie do strefy euro wymaga "rozwagi", a nie "ślepego entuzjazmu". Warto w tym względzie wspomnieć Margaret Thatcher, która stwierdziła, iż Wielka Brytania wejdzie do strefy euro 'w odpowiednim momencie. A podejmując tę decyzję, wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że ten moment nigdy nie nastąpi' - zaznaczył wicepremier i minister gospodarki.