Przez zbyt małe dotacje z MSW ratownicy górscy muszą sami zdobywać środki na szkolenia czy paliwo. Rządowi urzędnicy doskonale wiedzą, że to niezgodne z ustawą, ale zamiast dołożyć pieniędzy wolą tak zmienić przepisy, by za małe dotacje były zgodne z prawem, albo po prostu… ograniczyć działalność ratowników.

Otrzymaliśmy propozycję zmniejszenia zatrudnienia o 10 ratowników zawodowych, czyli o 30 procent, w zamian za finansowanie paliwa do samochodów, które otrzymujemy za darmo. To są propozycje niepoważne i nawet ich poważnie nie traktujemy - powiedział reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu naczelnik TOPR-u Jan Krzysztof.

MSW ma obowiązek finansowania zadań powierzonych ratownikom górskim, ale - jak alarmuje w najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli - nie wywiązuje się z niego w pełni. W ubiegłym roku dotacje dla TOPR-u i GOPR-u sięgnęły łącznie około 14,5 mln zł i wystarczyły na pokrycie zaledwie połowy wydatków ratowników. Ministerstwo nie przekazało stowarzyszeniom dotacji na paliwo: do samochodów, quadów, skuterów i śmigłowca (korzysta z niego TOPR). TOPR nie otrzymuje również środków na utrzymanie obiektów i ich wyposażenie, utrzymanie środków transportu i łączności i szkolenia ratowników (bo nie obejmuje tego zakres dotacji) - czytamy w raporcie NIK.

Izba podkreśliła, że "GOPR i TOPR skutecznie dbały o bezpieczeństwo turystów w górach dzięki dotacjom samorządów, sponsorom oraz wpływom z biletów do parków narodowych". Środki te były "z konieczności wykorzystywane przez ratowników na dofinansowanie prowadzenia akcji ratowniczych - zakup paliwa oraz sprzętu do ratownictwa, czyli na zadania powierzone przez MSW, które powinny być przez ministerstwo finansowane".

Kolejny zarzut pod adresem MSW dotyczy nieterminowego podpisywania z TOPR-em i GOPR-em umów na realizację zadań z zakresu ratownictwa górskiego. NIK zauważa, że umowy te były podpisywane "już po faktycznym rozpoczęciu wykonywania tych zadań", a opóźnienia sięgały nawet półtora miesiąca. Efekt był taki, że w pierwszych miesiącach roku GOPR i TOPR musiały z własnych środków pokrywać koszty realizacji zadań z zakresu ratownictwa górskiego. Izba zaznacza, że "TOPR zaciągnął nawet na ten cel kredyt".

Co więcej, na ponad 300 stacji narciarskich - umowy z ratownikami podpisała jedna trzecia z nich - powiedział nam Dariusz Nowak z krakowskiej delegatury NIK.

Jeżeli ktoś nie podpisał umowy z GOPR czy TOPR to tym sposobem, kiedy trzeba będzie pomóc, poszkodowany nie dodzwoni się na numer 112, a więc nie będzie szybko tej pomocy. Na dobrą sprawę, człowiek nie może szybko skontaktować się z ratownikiem - tłumaczy Nowak.

W raporcie NIK wskazuje również niedociągnięcia związane z utrzymaniem, m.in. oznakowaniem, górskich szlaków i zapewnieniem bezpieczeństwa w stacjach narciarskich. Przeczytaj pełną informację!