Nawet po 2 mln zł zarobią hotele goszczące podczas Euro 2012 zagraniczne reprezentacje - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". 21 polskich i 17 ukraińskich hoteli konkuruje ze sobą o to, które z nich będą gościły piłkarzy.

Aby zasłużyć na ten zaszczyt i pieniądze muszą spełnić standardy UEFA, czyli mieć co najmniej cztery, a najlepiej pięć gwiazdek, sauny, gabinety masażu, sale do rehabilitacji i ćwiczeń oraz boisko, do którego można dotrzeć w ciągu maksymalnie 20 minut.

W Polsce cztery obiekty powstają od podstaw, trzynaście zakończyło już modernizację, a cztery właśnie ją przechodzi. Wszystkie liczą nie tylko na duży zarobek podczas samych mistrzostw, lecz także na to, że w przyszłości na zgrupowania będą przyjeżdżały do nich kluby piłkarskie z całej Europy. Oczywiście poza zwykłymi klientami.

Najwięcej do zyskania, lecz jednocześnie do stracenia - ze względu na wielkość inwestycji - mają obiekty nowe. Rekordzistą jest piłkarski hotel w Ostródzie, który będzie kosztował 67 mln zł. O połowę tańszy będzie obiekt powstający w Gniewinie, ale ten liczy na to, że przekona do siebie piłkarzy nie tyle luksusami czy zapleczem rekreacyjnym, ile znanymi twarzami. Gmina Gniewino już zatrudniła w roli ambasadora byłego znanego piłkarza Włodzimierza Lubańskiego.

Jak przyznają inwestorzy, reprezentacje takie jak Niemcy przyjeżdżają w liczbie ponad 70 osób i zazwyczaj wykupują hotel na wyłączność. W takich przypadkach cena za dobę od osoby może sięgać nawet 350 euro. Jeśli czas pobytu reprezentacji wyniesie trzy tygodnie, goście mogą zapłacić w sumie ok. 500 tys. euro, czyli 2 mln zł. To dużo, ale nadal o 20 - 30 proc. taniej, niż kosztuje podobna impreza w ośrodkach na Zachodzie. I właśnie to - zdaniem inwestorów - ma przyciągnąć do nas zagraniczne drużyny.