Joerg Haider nie jest już szefem Partii Wolnościowej.

"Nie chciałem być 'kanclerzem bez teki'" - tak Joerg Haider (na zdjęciu) tłumaczy swą rezygnację ze stanowiska przewodniczącego skrajnie prawicowej Partii Wolnościowej. Zapowiada jednocześnie, że skupi się teraz na swej funkcji gubernatora Karyntii. "Nie rezygnuję z polityki, tylko ze stanowiska szefa partii. Wprowadzamy pewne zmiany w najwyższych strukturach i będziemy mieć nowe kierownictwo, które korzystnie wpłynie na funkcjonowanie partii. Ja nie jestem członkiem nowego rządu koalicyjnego Austrii, rządu który będzie dobrze służył krajowi i który będzie miał wielkie osiągnięcia" - powiedział.

Nagła rezygnacja Haidera jest zdaniem komentatorów między innymi próbą złagodzenia fali międzynarodowej krytyki jaką wywołało wejście skrajnej prawicy do austriackiego rządu. Z dymisji Haidera zadowoleni są Amerykanie. Unia Europejska na razie przybrała postawę "wyczekującą". Szef belgijskiej dyplomacji, Louis Michel uważa, że rezygnacja nie wystarczy. Jego zdaniem trzeba doprowadzić do upadku całego obecnego austriackiego rządu.

Belgia jako pierwsza po powołaniu w Wiedniu rządu z udziałem skrajnej prawicy wprowadziła sankcje wobec Austrii. Brukselscy ministrowie najbardziej w Europie manifestują też swoją niechęć wobec nacjonalistów Haidera.

Antonio Guterres, premier Portugalii, przewodniczącej w tym półroczu piętnastce podkreślił, że sankcje wprowadzone przez Unię wywołała nie osoba Haidera, lecz natura jego partii i jej wejście do rządu w Wiedniu.

Kanada zapowiedziała, że na razie nie ma mowy o ociepleniu jej stosunków z Wiedniem. W dobre intencje Haidera nie bardzo wierzą też Brytyjczycy.

Nie wykluczone, że rezygnując ze stanowiska przewodniczącego Wolnościowców, Joerg Haider po prostu nie wytrzymał międzynarodowej presji i pękł. To tylko jedna z teorii na Wyspach. Bardziej prawdopodobne wydaje się komentatorom, że Haider zechce w przyszłości zagrać na populistycznych skłonnościach Austriaków i starać się będzie o jeszcze wyższe stanowisko, kto wie czy nie kanclerza.

Przypomina się, że wśród 27% wyborców, którzy głosowali na partię Haidera, jest tylko garstka neonazistów. Reszta, to ludzie zniesmaczeni prawie 30-letnimi rządami wcześniejszej koalicji. To oni, jeśli nadarzy się taka okazja, mogą głosować na byłego lidera Wolnościowców. Podkreśla się również, że Joerg Haider nie zrezygnował z członkostwa w partii, co daje mu jeszcze większe pole do manewru. Jeśli Wolnościowcy popełnią błędy w rządzie, Haider nie będzie za to winiony. Natomiast, jako szara eminencja pozostająca w kulisach polityki, może z powodzeniem zbierać laury za ich ewentualne powodzenie.

Wiadomości RMF FM 8:00

Ostatnie zmiany 9:45, 11:45

Foto: EPA