Szczyt siedmiu najbardziej rozwiniętych państw świata rozpoczął się w sobotę w japońskiej miejscowości Fukuoka. Spotkanie zainaugurowało robocze śniadanie ministrów finansów uczestników G-7.

W czasie spotkań G-7 mowa będzie o kłopotach gospodarczych Azji, sukcesach Europy, a także o długach Trzeciego Świata. Poranną kawą czołowi finansiści świata starali się pozbyć bólu głowy, który powoduje u nich wymykający się spod wszelkiej kontroli rozwój nowoczesnych technologii, między innymi internetu. Ministrowie "siódemki" zajmą się zagrożeniami jakie dla światowej koniunktury gospodarczej ma wzrost cen ropy naftowej, sytuacja w Japonii i stopniowe słabnięcie koniunktury w Stanach Zjednoczonych.

Szczyt w Fukuoka nie przyniesie na pewno rewolucyjnych decyzji - pomyślany jest raczej jako forum wymiany opinii. Zwłaszcza, że w grupie G-7 panuje poważna rozbieżność zdań. Wszyscy zgadzają się co do jednego - koniunktura gospodarcza na świecie pogarsza się. Wpływają na to nie tylko kłopoty Japonii, ale i coraz słabsze wyniki gospodarki USA, która do tej pory raczej świętowała wielkie triumfy. Tu zgoda się jednak kończy - nie za bardzo wiadomo bowiem, jak uporać się z tymi problemami.

Do Japonii przybył również wicepremier i minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin. Nie uczestniczy on oficjalnie w szczycie G-7, odbywa jednak spotkania dwustronne z pozostałymi ministrami. W obradach plenarnych będzie uczestniczył tylko podczas omawiania sytuacji w Rosji. Ma przedstawić program reform opracowany przez prezydenta Putina.

00:00