​Co trzecia osoba w Polsce przyznaje się, że splagiatowała ważną pracę albo ściągała na egzaminie. To wniosek z badania przedstawionego dziś przez Fundację Rektorów Polskich i twórców oprogramowania antyplagiatowego plagiat.pl.

"Władze Uniwersytetu Harvarda zdecydowały się wprowadzić obowiązkowe ślubowanie, podczas którego studenci przysięgają, że nie będą oszukiwać, ściągać ani plagiatować, ponieważ stoi to w sprzeczności z wartościami, jakie ma prezentować sobą student tej uczelni. W Polsce próżno szukać podobnej tradycji" - czytamy w komunikacie z badania.

Z przeprowadzonego badania na zlecenie Plagiat.pl wynika, że 40 proc. mieszkańców dużych miast (powyżej 500 tysięcy), ściągało lub plagiatowało w toku edukacji. W Polsce traktuje się te zjawiska jak "małe oszustwa", na które jest ciche społeczne przyzwolenie. - komentuje Kamil Nagrodzki, jeden z autorów badania. Co piątemu Polakowi kradzież czyjegoś utworu jest obojętna. Tylko 66 proc. młodych ludzi do 24 roku życia nie akceptuje tego zjawiska. Nieco lepiej sytuacja wygląda wśród starszych pokoleń - dodaje.

System kontroli antyplagiatowej w Polsce jest obecnie na etapie zmian. Zgodnie z przepisami nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym z 2014 roku uczelnie od roku akademickiego 2015/2016 mają obowiązek sprawdzania prac dyplomowych oraz umieszczania ich w tzw. Ogólnopolskim Repozytorium Pisemnych Prac Dyplomowych (ORPPD). Umożliwia to wykrycie plagiatu przed przystąpieniem studenta do obrony. 

W trwającym roku akademickim uczelnie czeka kolejna istotna zmiana dotycząca walki ze zjawiskiem plagiatowania. Zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce wszystkie szkoły wyższe w Polsce mają obowiązek weryfikowania prac dyplomowych za pomocą darmowego, publicznie dostępnego Jednolitego Systemu Antyplagiatowego (JSA).

Wbrew powszechnemu przekonaniu, że problem dotyczy to tylko kierunków humanistycznych, tego typu nadużycia spotyka się na kierunkach, ścisłych. Ciekawym przykładem są osoby piszące prace na zamówienie. Pamiętajmy, że w Polsce, zgodnie z prawem, nie można napisać dla kogoś pracy. Gdy jesteśmy świadomi, że inna osoba wykorzysta nasz tekst i podpisała go swoim nazwiskiem, to pomimo naszej zgody, jest to nielegalne. Za naruszenie praw autorskich grozi do trzech lat pozbawienia wolności lub kara grzywny - podkreśla w rozmowie z RMF FM Anna Słowińska, jedna z autorek badania.

Opracowanie: