Dopiero jutro o godzinie 8 rano będzie wstępnie wiadomo, czy przyjął się przeszczep wątroby u sześcioletniego Tomka zatrutego muchomorem sromotnikowym. Operacja w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie trwała ponad osiem godzin.

To wielka operacja naczyniowa, przeszczepienia narządu bogato unaczynionego. Brało w niej udział kilkunastu chirurgów, dwóch anestezjologów, dwie pielęgniarki, instrumentariuszki - powiedział lekarz naszej reporterce. Chłopiec zniósł operację bardzo dobrze, nie było żadnych komplikacji. Teraz trzeba czekać - pierwsze badania jutro o świcie. Odetchnąć z ulgą będzie można jednak dopiero za 2-3 dni.

Informacja o tym, że jest dawca, przyszła nagle z Poltransplantu, czyli placówki, która nadzoruje przeszczepy w Polsce. Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka szczerze dziękują rodzinie zmarłego dawcy za podjęcie niełatwej decyzji o przekazaniu narządu. Wątroba pochodzi od 25-latka, który minionej nocy zginął w wypadku.

Poszukiwania organu dla sześciolatka opatrzone były klauzulą: "pilne". Tomek miał więc pierwszeństwo w razie odnalezienia odpowiedniego i zgodnego narządu. Mimo to można mówić o wielkim szczęściu. Miał bardzo dużo szczęścia, ponieważ oczekiwanie na narząd pobrany od dawcy zmarłego trwało od czwartku. To jest bardzo długo jak na osobę z ostrą niewydolnością wątroby - mówiła naszej reporterce Agnieszce Burzyńskiej lekarka z Centrum Zdrowia Dziecka.

Wątroba sześciolatka od kilku dni nie pracowała. W ostatnich czterech dniach jej funkcje zastępowano częściowo specjalistyczną dializą albuminową.