Jest ich piętnaście, mają grubo ponad sto lat i nigdy nie były użyte w walce. Niezwykłe forty liczącej aż 22 kilometry podziemnych umocnień "Twierdzy Toruń" były dziś dostępne dla zwiedzających; chętni mogli zobaczyć zachowane do naszych czasów elementy wyposażenia, unikatowe w skali Europy.

"Twierdza Toruń" to potężna konstrukcja - pierścień umocnień opinał miasto w jego XIX-wiecznych granicach. Składało się nań 15 fortów, 39 baterii artyleryjskich i blisko setka schronów. W założeniach nie miał brać udziału w walce; jego rola polegała na utrzymaniu na dystans artylerii wroga. Fortece były ze sobą połączone kolejką, liniami telegraficznymi i telefonicznymi, posiadały własne ujęcia wody, piekarnie i pralnie, a nawet punkt... z gołębiami pocztowymi. Stan XIX-wiecznych fortów jest zdumiewająco dobry. W ogromnej części wojenna zawierucha okazała się dla nich łaskawa - nie brały udziału w walkach I wojny światowej, a podczas II wojny zostały porzucone lub służyły jako obóz jeniecki. - Fort XIII oberwał bombami ze Stukasa - mówi major Marian Rochniński, pasjonat toruńskich fortów. - Nie wyrządziły mu jednak większej szkody. Wytrzymał też ostrzał z dział kalibru 150 mm i, podobno, 210 mm.

Ukończony w 1882 roku fort XIII to, podobnie jak jego bliźniacze konstrukcje, prawdziwy majstersztyk pruskiej myśli technicznej. Po pokonaniu niewielkiego mostu wkraczamy do podziemnego schronu po moście zwodzonym. - Dziś już jest unieruchomiony - przewodnik wskazuje na dudniącą pod stopami, grubą blachę - ale pod nami jest sześciometrowa przepaść. Gdyby ktoś wpadł, na dole są otwory strzelnicze, przez które można obezwładnić wroga.

W niektórych podziemnych korytarzach część sprzętu zachowała się do dziś, np. pompa z końca XIX wieku. - Są też bardziej prozaiczne, ale również bardzo ciekawe rzeczy, np. żołnierskie pisuary w forcie V - śmieje się Rochniński. - Żeliwne, mają niezwykły kształt, warto się przyjrzeć. Nigdzie takich nie widziałem. Albo windy amunicyjne w XIII, unikaty na skalę europejską.

Spacerując po pobliskim poligonie, który pamięta czasy puszkarzy i wojny napoleońskie, można się natknąć na kawałki drutu kolczastego, ktory rozciągnięto w burzliwym, 1914 roku.

Klimatyczne, toruńskie forty to gratka dla pasjonatów historii i... fantastyki. Przez kilka lat w odrestaurowanym Forcie IV odbywały się zloty miłośników fantasy i gier fabularnych. Pozostałe konstrukcje nie są udostępniane zwiedzającym, ale... - Właściwie można wejść wszędzie - przekonuje Rochniński. - Byle tylko robić to z głową.

Dziś amatorów gotowych zwiedzać toruńską twierdzę nie brakowało. - Przez lata traktowaliśmy to jako obce, bo pruskie. A to niezwykłe budowle wspaniałych konstruktorów - mówił jeden ze zwiedzających. - Zapomnieliśmy o tej cząstce historii, warto ją teraz przypomnieć.