Od kilku lat Polacy na wielką skalę są oszukiwani na paliwie.

Nasz kraj dosłownie zalewa olej opałowy zza wschodniej granicy, który -

jako napędowy - kupujemy na stacjach benzynowych. W ubiegłym roku tylko

na przejściu granicznym w Terespolu straty wyniosły około 7 milionów

złotych. Śledztwo w sprawie trwających od 1995 roku paliwowych

mega-kombinacji prowadzi kilka prokuratur.

Olej opałowy z Białorusi uzdatnia się dodając benzynę lub poddając go

rafinacji. Później trafia na stacje benzynowe. Na tonie zarabia się

około tysiąca złotych. W aferę zamieszane są rafinerie z południa

Polski, które rok temu stały na skarju bankructwa. Teraz doskonale

prosperują, a wszystko odbywa się podobno za cichym przyzwoleniem

wysokich urzędników państwowych.

Od września proceder może przybrać na sile, bo wtedy spadnie akcyza

na olej opałowy.