20 tys. zł grzywny i trzyletni zakaz prowadzenia "wszelkich pojazdów mechanicznych" - taki wyrok wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wobec Michała Ż., byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej. W grudniu 2020 roku spowodował on kolizję. Miał 1,6 promila alkoholu w organizmie. Obrona nie zgodziła się z wyrokiem i złożyła sprzeciw.

Wyrok nakazowy, czyli bez udziału stron postępowania, został wydany na posiedzeniu 17 czerwca. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie X Wydział Karny uznał oskarżonego Michała Ż. za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, czyli jazdy autem w stanie nietrzeźwości. Sąd wymierzył piłkarzowi karę grzywny w wysokości 200 stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na 100 zł, co razem daje 20 tys. zł grzywny.

Sąd orzekł wobec Ż. "zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres wynoszący 3 lata". W ten okres sąd wyliczył czas, w którym piłkarz miał zatrzymane prawo jazdy, czyli od 22 grudnia 2020 roku do 17 czerwca tego roku. Sąd zobowiązał oskarżonego do wpłacenia 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

"W dniu 28 czerwca zarejestrowany został sprzeciw obrońcy oskarżonego, który został przedstawiony Zastępcy Przewodniczącego Wydziału do decyzji" - przekazała Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. Jeżeli sprzeciw zostanie przyjęty, sprawa przeciwko Michałowi Ż. zostanie skierowana do rozpoznania w normalnym trybie, podczas rozprawy z udziałem jego obrony i oskarżyciela publicznego.

"Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni"

Do zdarzenia doszło 22 grudnia 2020 roku na ulicy Miodowej w Warszawie. BMW, które prowadził Michał Ż., na czerwonym świetle uderzyło w miejski autobus. Piłkarz miał 1,6 promila alkoholu w organizmie.

"Wczoraj w nocy wsiadłem za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodował kolizję, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą" - napisał piłkarz następnego dnia po zdarzeniu na Twitterze. "Nie jestem w stanie wyrazić, jak jest mi wstyd" - zakończył swój wpis. 

Sportowcowi groziła grzywna, kara ograniczenia wolności lub do 2 lat pozbawienia wolności.