Skandal polityczny w Czechach może zagrozić jednej z największych polskich firm - Polskiemu Koncernowi Naftowemu Orlen. Wszystko dlatego, że największe szanse na objęcie funkcji czeskiego premiera ma obecny minister przemysłu Martin Kuba. Minister robi, co może, by wypchnąć Orlen znad Wełtawy, a awans może mu ułatwić to zadanie.

Czeski minister przemysłu i handlu Martin Kuba jest wielkim przeciwnikiem polskiego Orlenu. Od dawna stara się konsolidować czeską branżę naftową. Próbuje także podnosić opłaty. Ma to osłabić pozycję Orlenu nad Wełtawą i w efekcie zmusić koncern do wyjścia z tego kraju. Minister próbuje w ten sposób odzyskać kontrolę nad czeskimi rafineriami, które są w zagranicznych rękach. Eksperci twierdzą, że widać tu zapędy nacjonalistyczne - Czesi próbują odzyskać wyprzedany kapitał.

Jeżeli Kuba zostanie premierem, jego plan może się powieść.

Przedstawiciele Orlenu oficjalnie tego nie komentują, ale w ich nieoficjalnych wypowiedziach słychać niepewność. Mają jednak nadzieję, że nowy czeski premier nie uzyska wotum zaufania, bo rządząca partia nie ma większości w parlamencie. To będzie zwiastowało nowe wybory lub powołanie rządu technicznego, który nie będzie robił Orlenowi problemów.

Od czerwca 2004 roku na podstawie umowy z Funduszem Majątku Narodowego Republiki Czeskiej Orlen jest większościowym akcjonariuszem (63 proc.) czeskiego holdingu Unipetrol zajmującego się przerobem ropy naftowej, dystrybucją paliw i produkcją petrochemiczną.

Kluczowymi spółkami holdingu są Ceska Rafinerska - największy przetwórca ropy naftowej w Republice Czeskiej, Paramo - największy czeski producent i dostawca m.in. paliw samochodowych, olejów napędowych i przemysłowych, Chemopetrol - główny dostawca półproduktów dla przemysłu chemicznego oraz branży farmaceutycznej i tworzyw sztucznych oraz Benzina - największy dystrybutor i sprzedawca paliw w Czechach.