Powodzie i susza niszczą uprawy na całej planecie. Czy nadchodzi globalny kryzys żywnościowy? - pyta amerykański publicysta Michael Snyder, autor czterech książek, w swoim blogu na temat ekonomicznej zapaści na świecie. Autor pesymistycznego artykułu, cytując oficjalne źródła, internetowe teksty i raporty, snuje kasandryczną wizję nadchodzącego w tym roku drastycznego spadku wyników w rolnictwie. "Wygląda na to, że globalna produkcja żywności w 2019 roku może być znacznie poniżej oczekiwań, co może oznaczać duże kłopoty w nadchodzących miesiącach" - przewiduje Snyder i przedstawia swój raport.

1.    Spuszczony na ziemię deszcz, który może wyniszczyć wszystko

Amerykański bloger przypomina swoje publikacje z ostatnich tygodni, w których obszernie pisał o aktualnych problemach dręczących Stany Zjednoczone. Aż milion cieląt stracili farmerzy w wyniku powodzi, które w marcu nawiedziły stan Nebraska. Rolnicy zasiali mniej niż połowę kukurydzy, która normalnie dojrzewa w glebie o tej porze roku. Wiele innych upraw napotyka na poważne problemy z powodu bardzo mokrej ziemi. Największym utrapieniem są niekończące się opady deszczu i bezprecedensowe powodzie. Poprzednie 12 miesięcy były najbardziej mokrym okresem w całej historii USA, a środkową część kraju nękała kolejna seria gwałtownych załamań pogody. Przez stany leżące w centrum przetoczyły się ulewne deszcze, wiał tam porywisty wiatr i atakował grad. Tornada szalały w Oklahomie, Teksasie, Kansas i Missouri. Gwałtowne zjawiska meteorologiczne dosłownie zdewastowały te regiony w kluczowym dla upraw sezonie wiosennym. Aż 22 miliony mieszkańców tych stanów przygotowuje się na kolejne powodzie. Jednak nie tylko Amerykanów czeka trudny rok. Bardzo niepokojące są doniesienia o stratach w rolnictwie we Włoszech, Francji i Argentynie.

Włochy borykają się z ulewami, burzami z gradem i powodziami, co negatywnie wpływa na uprawę owoców i warzyw. Po silnej burzy z gradobiciem w niedzielę 12 maja w regionach Basilicata i Apulia, nowe "bomby wodne" z pociskami lodowych kulek zaatakowały te same obszary Italii. Ucierpiały mocno uprawy owoców pestkowych, arbuzów i winogron. Ulewa nawiedziła następnego dnia - w poniedziałek 13 maja - prowincje Forlì-Cesena i Rawenna. Obfite deszcze podniosły poziom wody w rzekach, aż niektóre z nich wylały. Najtrudniejsza sytuacja była na terenie Ceseny. Wysoka woda zalała tam liczne sady.

Z kolei wysiew kukurydzy we Francji zwolnił z powodu chłodów. Kraj ten nawiedził zimny front w drugiej połowie kwietnia i pierwszej połowie maja - czyli w kluczowym dla farmerów czasie. 6 maja był najzimniejszym majowym porankiem od 1979 roku. Temperatura spadła do 2,5 ° C . Francja jest trzecim największym eksporterem kukurydzy na świecie, co oznacza, że opóźnione lub słabe zbiory będą miały znaczący, negatywny wpływ na rynki światowe. Po drugiej stronie Atlantyku było jeszcze gorzej. Powodzie spustoszyły aż 600 000 ha upraw soi, kukurydzy i lucerny w Argentynie. Wodny żywioł nie jest jedynym zagrożeniem. Oto, będąca w kontraście do już omówionej, plaga suszy.

2.    Przeszła susza suchą szosą, spustoszyła pola 

Michel Snyder zachęca do lektury artykułu zatytułowanego "Globalny kryzys żywnościowy majaczy na horyzoncie, bo ekstremalne zjawiska pogodowe niszczą uprawy i pola na całym świecie". Napisano w nim, że po najgorszej suszy od 116 lat Australia musi importować pszenicę z Kanady. Według brytyjskiego "Guardiana" to pierwsza tego typu sytuacja od 12 lat. W ubiegłym roku produkcja ziarna spadła o 20%. Jednak import z Ameryki Północnej wywołał obawy australijskich producentów zbóż. Rolnicy boją się, że do ich kraju zostanie przywleczona jakaś nowa choroba roślin uprawnych lub nowy, nierosnący wcześniej w ich ojczyźnie chwast. "Kluczowy jest sposób transportu, ponieważ wiele nie trzeba, by jedno ziarno wypadło z ciężarówki lub pociągu i wywołało zarazę". Warto podkreślić, że Australijczycy do tej pory eksportowali ogromną ilość pszenicy. W ubiegłym roku byli piątym jej eksporterem na całym świecie. To, że teraz muszą sprowadzać to zboże z Kanady to bardzo złowieszczy znak.

Piekielna susza niszczy też uprawy na Jukatanie w Meksyku. Ponad trzy tysiące rolników nie było w stanie uratować swoich upraw z powodu braku infrastruktury nawadniającej. Według prezesa Stowarzyszenia Ogrodników Jukatanu, jeśli taka sytuacja w tym regionie potrwa dłużej, znaczna część zbiorów zostanie utracona i trzeba będzie sprowadzać żywność z innych części Meksyku, aby zaspokoić potrzeby mieszkańców.

Ogromne są szkody jeśli chodzi o uprawy ryżu na Filipinach z powodu suszy, która w tym azjatyckim kraju trwa już od lutego. Obszar dotknięty klęską osiągnął ponad 9 612 hektarów, z czego ponad 2726 hektarów upraw ryżu zostało całkowicie zniszczonych, a częściowo ponad 6884 hektary. 

Katastrofalna sytuacja panuje w Korei Północnej. W tym roku w kraju Kim Dzong Una spadły ledwie krople deszczu czy płatki śniegu. Tamtejsze media donoszą, że od stycznia do połowy maja było to ledwie 56,3 milimetra wody na metr kwadratowy. To są najniższe opady od 1917 roku. Rolnicy mają ogromny problem z jakimikolwiek uprawami. Al Jazeera twierdzi, że brak opadów "ma znaczący wpływ na uprawę pszenicy, jęczmienia, kukurydzy, ziemniaków i fasoli". 10 milionom ludzi już grozi głód. To około 40 procent ludności tego kraju. Jednak jak jest naprawdę, nie wiadomo, bo totalitarny reżim ukrywa prawdę. Jeśli oficjalne dane są poprawne, Korea Północna będzie musiała importować ponad 1,5 miliona ton żywności. Władze Korei Południowej już przygotowują się do pomocy sąsiadom, jeśli sytuacja jeszcze się pogorszy.

Dodajmy do tego inną apokaliptyczną plagę - afrykański pomór świń jest absolutnie niszczycielski dla światowej populacji trzody chlewnej. Według amerykańskiego portalu The Hill, przewiduje się, że aż 200 milionów świń może umrzeć z powodu tej choroby tylko w Chinach. Ale to już temat na osobny artykuł.

Zapotrzebowanie na żywność stale wzrasta, a jej produkcja wciąż maleje. Rośnie przepaść między popytem a podażą. Czy na koniec my wszyscy zapłacimy za to ogromną cenę? Niedobór produktów spożywczych na całym świecie jest faktem. Ceny na w tym roku na pewno będą rosły. A przecież żeby żyć, trzeba się czymś żywić.