Katowice i Bydgoszcz zdzierają z mieszkańców za wodę prawie dwa razy więcej niż Białystok i Opole. Samowoli w ustalaniu cen przez miasta nikt nie zamierza ograniczać - pisze "Metro".

Czteroosobowa rodzina płaci dziś za wodę i ścieki średnio ponad 115 zł miesięcznie. To więcej niż wynoszą jej rachunki za prąd i gaz - wynika z opublikowanego niedawno raportu firmy doradczej EY. Jej analitycy wyliczyli, że woda gwałtownie podrożała w ostatnich latach (o ile w 2010 roku przeciętne polskie gospodarstwo domowe wydawało na nią 1,3 proc. budżetu, w tym roku może to być ok. 2 proc.).

Jak powiedział gazecie Andrzej Zienkiewicz, dyrektor w Dziale Doradztwa Biznesowego EY, można spodziewać się dalszych wzrostów cen. Samorządy mają swobodę w ustalaniu stawek i sugeruje m.in. stworzenie centralnej instytucji, która mogłaby ją ograniczać (np. określać maksymalne stawki opłat za wodę i ścieki, podobnie jak robi Urząd Regulacji Energetyki w przypadku cen energii).

Ale, jak usłyszeli dziennikarze gazety w biurze prasowym MSW, są małe szanse, by rząd powołał taką instytucję, gdyż samorządy są niezależne w ustalaniu wysokości opłat i podatków.