Co my właściwie o nich wiemy? Jak się okazuje, niewiele. Tajemnica goni tajemnicę. Niektórzy twierdzą, że opowieść o Mędrcach ze Wschodu (Mt 2, 1-12) nie jest relacją o historycznym wydarzeniu, ale rodzajem przypowieści o znaczeniu i misji Jezusa, na wzór żydowskich midraszy (zwłaszcza midraszu o małym Mojżeszu). Ba! Niektórzy uważają, że w ogóle te części Ewangelii, które opisują dzieciństwo Jezusa, nie mają charakteru historycznego. Załóżmy jednak, że Mędrcy ze Wschodu nie byli tylko postaciami symbolicznymi, ale realnymi, z krwi i kości - pisze Roman Kozioł, felietonista portalu Stacja7.

1. Było ich trzech?

Ewangelia Mateusza nie podaje liczby Mędrców. Malowidła w rzymskich katakumbach z II i III wieku ukazują dwóch, czterech albo sześciu. W tradycji Kościoła Syryjskiego i Ormiańskiego jest ich 12, co symbolizować miało 12 apostołów i 12 plemion Izraela. Rekordy pobito jednak w tradycji koptyjskiej, gdzie mówiono nawet o 60 cudzoziemcach! Ostatecznie jednak najbardziej popularny stał się pogląd, że do Jezusa przybyło tylko trzech Mędrców, skoro złożyli trzy dary.

Sztuka widziała w przybyszach reprezentantów trzech etapów życia: młodości, wieku średniego i starości. Beda Czcigodny, uczony z przełomu VII i VIII wieku, przypisał ich do trzech kontynentów: Europy, Afryki i Azji, a więc uczynił przedstawicielami całego znanego świata (zasiedlonego przez potomków Jafeta, Chama i Sema). Tyle, że do dziś nie wiadomo, czy było ich naprawdę trzech.

2. Mędrcy Świata, Monarchowie?

Uroczystość Objawienia Pańskiego nazywana jest potocznie świętem Trzech Króli. O królach śpiewamy w kolędach. Pismo Święte jednak wcale nie nazywa ich w ten sposób. Źródłem przypisania im godności królewskiej była prawdopodobnie interpretacja słów Psalmu 72 (71),10-11: "Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły".

Biblia Tysiąclecia i większość przekładów biblijnych, nazywa tych przybyszów "Mędrcami ze Wschodu". Angielska Biblia Króla Jakuba (King James Version) podaje: "wise men from the east" (a więc mądrzy ludzie ze Wschodu).

Tymczasem w oryginalnym tekście greckim czytamy o Magach. Tak też jest w łacińskiej Wulgacie (magi ab oriente) i Biblii Poznańskiej. Jak jednak widać, przekłady niechętnie umieszczają informację, że chodzi o Magów, bo magia jest w Biblii zakazana. Poza tym magowie budzą skojarzenie z jakimiś brodatymi typami w szpiczastych czapkach, i z różdżkami, którzy pochylają się nad szklaną kulą. Nazywanie ich astrologami zawdzięczamy z kolei interpretacji Justyna Męczennika, Orygenesa i Tertulina, którzy uważali, że greckie słowo magoi jest u Mateusza przede wszystkim określeniem ludzi posiadających astrologiczną wiedzę tajemną. Jak wiadomo, astrologia była wyjątkowo ceniona w Babilonii. Orygenes, uważał ich wręcz za czarowników i okultystów, uprawiających praktyki magiczne.

Zobacz również:

W dzień Bożego Narodzenia aniołowie, którzy pojawili się na ziemi, a także sam narodzony Zbawiciel, sprawili, że złe duchy były bezsilne. Narodzenie Jezusa miało takie konsekwencje, że Magowie nie mogli wykonywać dłużej swoich praktyk, które stały się nieskuteczne, i to właśnie - według Orygenesa - było przyczyną ich przybycia do Judei, aby oddać pokłon Zbawicielowi (por. "Przeciw Celsusowi", I, 60). Czy jednak pogląd Orygenesa, że chodzi o Magów zajmujących się sztuką czarnoksięską, jest słuszny? Raczej jest to interpretacja błędna. Mateusz miał chyba na myśli po prostu członków kasty perskich kapłanów religii zaratustriańskiej, których określano słowem "magoi", jako uczonych biegłych w astronomii, matematyce i medycynie. Zajmowali się oni wykładaniem snów, kultem, astrologią i wyjaśnianiem zjawisk przyrody, a więc tym co robiła większość kapłanów w różnych systemach religijnych. Można powiedzieć, że to taki akcent ekumeniczny Bożego Narodzenia - oto kapłani innej religii przemierzyli setki kilometrów, żeby oddać hołd Jezusowi.

Jednak nawet jeśli nie byli królami, na pewno byli zamożni. Kadzidło i mirra, ofiarowane obok złota, były wówczas niezmiernie drogie. Tę aromatyczną żywicę z rzadkich drzew palili w swoich pałacach jedynie najbogatsi ludzie. W sumie więc nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mieszkańcy Betlejem wzięli egzotycznych cudzoziemców za królów.

3. What are your names?

Imiona Magów ze Wschodu to kolejna tajemnica. Pojawiają się one wyłącznie w apokryfach, a więc tekstach zrodzonych z pobożności ludowej pierwotnego chrześcijaństwa. We fragmencie zaginionej apokryficznej Ewangelii Hebrajczyków z II wieku zostali przedstawieni jako: Malchus, Caspar i Fidizarda (są oni przywódcami całego tłumu przybyszów). W tradycji syryjskiej spotykamy imiona: Kagpha, Badalilma i Badadakharida; w etipskiej: Ator, Sater i Paratoras. Dla Greków byli to: Apellicon, Amerim i Serakin. W mistycznych wizjach Anny Katarzyny Emmerich: Menzor, Sair, Teokenon. Mieszkańcy Mediolanu nadali im imiona: Rustico, Eleuterio i Dionigio. 

Na mozaice pochodzącej bazyliki Sant'Apollinare Nuovo w Rawennie z VI wieku widzimy imiona: Kacper, Melchior i Baltazar, które są najbardziej rozpowszechnione (może dlatego, że najłatwiejsze z podanych powyżej). 

Imię Kacper to odpowiednik perskiego imienia Gathaspar oznaczającego podskarbiego, strażnika lub kogoś wspaniałego. Imię Melchior jest pochodzenia semickiego i można je przetłumaczyć jako "Król mój światłością", bądź "Król światła". Imię Baltazar natomiast to grecka wersja akadyjskiego imienia Bel-sar-usur ("Belu króla strzeż!"), noszonego choćby przez syna babilońskiego króla Nabonida, wspomnianego w Księdze Daniela (Dn 5,1.2.9.22.29.30).

Warto wspomnieć przy okazji o znanym zwyczaju, że na nadprożach domów, stajni i stodół wypisuje się święconą kredą litery K+M+B. Dawniej niektórzy wierzyli, że taki napis może ochronić przed złymi duchami, obecnie jest to często po prostu informacja dla księży, gdzie przyjmuje się kolędę (czyli wizytę duszpasterską połączoną z pobraniem koperty).

4. Z jakiego byli narodu?

Święty Mateusz używa ogólnego określenia "Wschód" na oznaczenie krainy, z której przybyli niezwykli cudzoziemcy. W tamtych czasach przez Wschód rozumiano cały obszar na wschód od rzeki Jordan - a więc Arabię, Babilonię, Persję.

Święty Justyn i Tertulian wskazywali na Arabię ze względu na charakter przyniesionych przez nich darów. W ormiańskiej "Ewangelii Dzieciństwa" czytamy o Gasparze, królu Indii, Baltazarze, królu Arabów i Melkonie, królu Persów. Hipotezy były jednak przeróżne. Jedna z teorii głosi, że należeli do sekty sabianów z Harranu (obecnie tureckie miasto przy granicy syryjskiej), a pod koniec lat 60-tych Amerykanin MacNamara uznał ich za... esseńczyków.

Jak na razie nie udało się rozwiązać zagadki ich pochodzenia, jednak wszystko wskazuje na to, że przybysze pochodzili z terenów dzisiejszego Iranu. Mamy na to wiele przesłanek, o których wspominałem już wcześniej. Grecki historyk Herodot słowem magoi określał szczep irański. Ksantos, Kermodoros i Arystoteles natomiast nazywali w ten sposób uczniów Zaratustry i kapłanów religii perskiej. Niektórzy uważają, że właśnie Zaratustrze należy przypisać proroczą zapowiedź narodzenia się w narodzie żydowskim króla, który wprowadzi pokój na świecie. To właśnie w zaratustrianizmie pojawia się idea oczekiwania na narodziny postaci noszącej tytuł Saoszjant (staropers., "ten, który przyniesie dobro"). Miał to być wysłannik Ahura Mazdy, który pojawi się przed końcem świata, aby poprowadzić ludzkość do ostatniej, zwycięskiej bitwy z siłami zła - Angra Mainju. Ta wiara perskich kapłanów w cudownego Zbawiciela zesłanego przez Boga, współgra z żydowską nadzieją na przyjście Mesjasza i uprawdopodabnia wędrówkę perskich kapłanów do Judei. Dlatego najstarsze malowidła w rzymskich katakumbach przedstawiają Magów w strojach charakterystycznych dla Persów, miedzy innymi w stożkowatej czapce z opadającym do przodu szpicem, nazywanej popularnie czapką frygijską (podobną nosiły Smerfy).

To właśnie wizerunek postaci w perskich strojach, widniejący na frontonie Bazyliki Konstantyna w Betlejem, sprawił, iż wojsko perskiego króla Chosroasa w 614 roku zatrzymało się przed wejściem do kościoła i nie zrównało go z ziemią. Postacie Magów ze Wschodu przypomniały im ich ojczyznę.

5. Kiedy właściwie przybyli?

W niektórych kościołach szopki ukazują Mędrców ze Wschodu od razu wśród pasterzy i bydląt, choć jest to całkowicie niezgodne z relacją Mateusza. W innych kościołach nie umieszcza się figur Mędrców ze Wschodu od początku w szopce, ale są one najpierw postawione w pewnym, dość znacznym oddaleniu i każdego kolejnego dnia przesuwane coraz bliżej, aż ostatecznie "dochodzą" do celu 6 stycznia, na uroczystość Objawienia Pańskiego.

Zobacz również:

Święty Augustyn przyjmował, że pokłon Magów miał miejsce 13 dnia po narodzeniu Jezusa. Czy jednak faktycznie ten okres był tak krótki, jak sugeruje to nam kalendarz liturgiczny? Jeśli chcemy uzgodnić wersję Łukasza z wersją Mateusza, Magowie musieli przybyć dopiero po ofiarowaniu małego Jezusa w świątyni i oczyszczeniu Maryi. To jest dolna granica.

Maryja dopełniła obowiązek oczyszczenia w świątyni, o czym wyraźnie pisze Łukasz (Łk 2, 22-35). Kobieta po urodzeniu chłopca była uważana za nieczystą przez 40 dni (sic!) i dopiero po upływie tego czasu przynosiła ofiarę i poddawała się oczyszczeniu (Kpł 12, 1-8). A zatem należy uznać, że minęło przynajmniej 40 dni od narodzin do przybycia Mędrców.

Zastanawiające jest, że Herod kazał pozabijać dzieci do lat 2 (Mt 2, 16). Czy dzień Bożego Narodzenia i pokłon Mędrców mogły dzielić, aż dwa lata? Trudno nam to przyjąć, bo wyobrażamy to sobie inaczej, ale tak uważał np. Euzebiusz z Cezarei. Na jakiej podstawie bowiem Herod przyjął kryterium dwuletnie? Otóż w Mt 2,7 czytamy, że "przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy". Stąd możemy wnioskować, że kryterium stanowiła data pojawienia się gwiazdy. Przypuśćmy, że gwiazda pojawiła się w momencie narodzin Jezusa. Nawet jeśli Magowie "śpiesznie dążyli", jak mówi kolęda, zanim podjęli decyzję o podróży i zanim dotarli, mógł upłynąć naprawdę długi okres czasu. Mieli ostatecznie do pokonania kawał drogi. Gdy Magowie przybyli do Jerozolimy, niezwykła gwiazda już przestała świecić. Ponownie ukazała się po wyruszeniu Magów z Jerozolimy (por. Mt 2, 9), aż w końcu doprowadziła do miejsca pobytu Dzieciątka, czyli domu w którym mieszkał już od jakiegoś czasu Józef z rodziną.

6. Dalsze losy Magów

Pojawiają się Magowie ze Wschodu, składają dary i - ostrzeżeni przez anioła - wracają do siebie, nie informując o niczym Heroda. To historia jak z opowieści szpiegowskiej. Oczywiście, ciekawi nas, jakie mogły być ich dalsze losy... To nagłe zniknięcie Magów ze sceny, wzbudzało zrozumiałe zainteresowanie. Złożenie pokłonu przecież jeszcze nie uczyniło z nich chrześcijan. Pozostali poganami. Czy możliwe było, aby w pogaństwie umarli? Oczywiście w snutych spekulacjach wykluczono taką możliwość. 

Według Arabskiej Ewangelii Dzieciństwa (apokryfu z V-VI wieku), Mędrcy otrzymali od Maryi w prezencie jedną z pieluch. Zgodnie ze swoim zwyczajem rozpalili święty ogień, któremu oddawali cześć i wrzucili do niego pieluchę, ale po wygaśnięciu ognia pielucha pozostała nietknięta. Stała się więc relikwią, którą Magowie całowali i kładli na swoje oczy i głowy.

Apokryfy syryjskie i ormiańskie zgodnie twierdzą, że spotkanie z Dzieciątkiem odmieniło całkowicie Mędrców. Minęło wiele lat, a oni nadal żyli wspomnieniami tamtej chwili. Pewnego dnia dowiedzieli się o człowieku, który przybył z Palestyny i podawał się za ucznia Jezusa Chrystusa. Był nim jeden z apostołów św. Tomasza. To on opowiedział im całe ziemskie życie Chrystusa i wyłożył Jego naukę. Apostoł ochrzcił ich i wyświęcił na kapłanów Chrystusowych, miał bowiem wkrótce wyruszyć w dalszą drogę do Indii i potrzebował następców, którzy kontynuowaliby głoszenie Dobrej Nowiny w Imperium Perskim. Były nawet legendy, że zostali biskupami i ponieśli śmierć męczeńską.

Marco Polo, który w XIII wieku odbył podróż na Daleki Wschód wspomina o w mieście Savah (Seuva), gdzie rzekomo pochowano ich ciała: Jest w Persji miasto Savah, z którego wyszli trzej Magowie, kiedy udali się, aby pokłon złożyć Jezusowi Chrystusowi. W mieście tym znajdują się trzy wspaniałe i potężne grobowce, w których zostali złożeni Trzej Magowie. Ciała ich są aż dotąd pięknie zachowane cało tak, że nawet można oglądać ich włosy i brody (Marco Polo, Opisanie świata, Przekł. Anna Ludwika Czerny).

Podobnie miejsce to opisał franciszkanin bł. Oderyk z Pordenone w roku 1320. Ale z relikwiami już tak jest, że często wiele miejsc rości sobie pretensje do posiadania tych samych. 

W katedrze w Kolonii znajduje się relikwiarz Trzech Króli, rzekomo z ich doczesnymi szczątkami. Otóż cesarzowa Helena (która rozwijała pasję archeologa chrześcijańskiego i dokonywała odkryć, przy których bledną wyczyny Indiany Jonesa) przewiozła do Konstantynopola także odnalezione w Jerozolimie (sic!) relikwie Trzech Magów. 

W VI wieku od cesarza z Konstantynopola otrzymał je św. Eustorgiusz, biskup Mediolanu, a w 1164 roku, po zajęciu Mediolanu, zabrał je do Kolonii Fryderyk I Barbarossa jako łup wojenny. I tak oto Trzej Królowie stali się patronami Kolonii.

Czytaj inne artykuły Romana Zająca na Stacja7.pl

Orszak Trzech Króli, Kraków 2013, zobacz jak to wyglądało, odszukaj siebie na filmie!

Roman Kozioł, Stacja7