"Ważne, że ta wizyta odbyła się tuż przed świętami, więc będzie takim najmocniejszym akcentem w debacie politycznej w Stanach Zjednoczonych właśnie w te świąteczne dni. Dlatego, że polityka w Ameryce dzieje się też przy świątecznym stole" - mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 Paweł Kowal, poseł KO i były wiceminister spraw zagranicznych. "W ten sposób (ta wizyta – przyp. red.) utrwala ten efekt, który trwa od początku tej inwazji. Efekt polega na tym, że wśród Amerykanów nie ma sporów, czy należy wspierać Ukrainę. Jest pewne zmęczenie, jest pewne znużenie, jest pewien spadek poparcia, ale nie ma sporu, nie ma czegoś takiego, że Amerykanie się o to kłócą. I to jest najważniejsze. W ten sposób ten efekt pozytywny, który trochę już opadał, uzyskuje mocne wsparcie po wystąpieniu Zełenskiego" - mówił Kowal.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

​Kowal: Wystąpienie Zełenskiego będzie mocnym akcentem w te święta

Prowadzący rozmowę Tomasz Weryński pytał, czy podczas wizyty Zełenskiego mogły odbywać się rozmowy dotyczące przystąpienia do stołu negocjacyjnego. Według byłego wiceministra spraw zagranicznych rozmowy "miały wiele aspektów". Podstawowe kwestie, które dla Zełenskiego mają teraz znaczenie, to taki wyraźny akt wdzięczności. On jest bardzo potrzebny dlatego, że koalicja antyputinowska trzyma się na Bidenie i na jego osobistych decyzjach. Druga sprawa to nowa amunicja. Taka amunicja, która pozwala bronić ukraińskie niebo przed atakami z Rosji, ale też taka, która pozwala dosięgnąć cele rosyjskie z ukraińskich pozycji - tłumaczył Kowal. I przekonywał, że "ta przedłużająca się wojna powoduje, że Ukraina staje się jednym wielkim polem bitwy". I wtedy, kiedy Ukraińcy wygrają - bo tego dziś nikt nie kwestionuje, że to się nie skończy zwycięstwem Rosji, to się skończy jakimś zwycięstwem Ukrainy - tylko nagle wszyscy zdali sobie sprawę, że trzeba trochę zmienić doktrynę prowadzenia tej wojny dlatego, że inaczej będziemy mieli wielkie pole bitwy ze zniszczoną w pełni infrastrukturą przesyłu - mówił Kowal.

Dlaczego Amerykanie zdecydowali się dopiero teraz na przekazanie systemów baterii Patriot Ukrainie? Czy nie można było zrobić tego wcześniej? Wszystko można było zrobić wcześniej. Można powiedzieć, że europejskie rządy, które wiedziały o tym, że Putin zaatakuje, mogły się lepiej przygotować na falę migracji. Każdy tutaj mógł lepiej odegrać swoją rolę. Ja myślę, że do Amerykanów to akurat można najmniej pretensji. Oni w takiej wyraźnej sekwencji zmieniali swoje podejście - mówił Kowal. I podkreślał, że w pierwszych tygodniach wojny wcale nie było jasne, jak zachowa się amerykańska administracja. Później wizyta Bidena w Polsce. Biden osobiście przekonuje się, jak wygląda sytuacja. Mocny nacisk premiera Wielkiej Brytanii Johnsona. Także polskich środowisk, rządu, opozycji. To razem dało taki efekt, że ten Zachód się uruchomił. Ale kluczowa była decyzja Bidena, że on w to wchodzi. Dużo zaryzykował i nie stracił. W tym sensie nie stracił, że wynik wyborów, na który czekał, które się odbyły na początku listopada, był dla niego w zasadzie korzystny - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej.

Gość RMF24 był też pytany, czy wierzy, że ukraińscy żołnierze dopiero teraz zaczną szkolenia z obsługi baterii Patriot. Myślę, że wszystko jest przygotowywane już od jakiegoś czasu. To wsparcie jest większe, niż widać. To nie mogło się wydarzyć w ciągu jednego tygodnia - mówił Kowal. Myślę, że wszystko jest przygotowywane już od pewnego czasu i że nie ma wątpliwości, że to wsparcie jest większe ze strony Stanów Zjednoczonych, ale też ze strony europejskich państw - tak często krytykowanych Niemiec czy Francji - jest większe niż widać - zauważał polityk KO.

Jego zdaniem to, co wszyscy musimy zrozumieć to, to że to był czas, kiedy Zachód się w końcu przekonał, że musi udzielić tego wsparcia Ukrainie. I w sumie, kiedy patrzę na te ostatnie ponad 300 dni wojny, to myślę, że Ukraińcy w tym sensie mają szczęście, że Polska w swoich zawirowaniach dziejowych nigdy nie dostała aż tak dużego wsparcia militarnego od Zachodu. I tak wyraźnego wsparcia politycznego. Zełenski trafia w dziesiątkę. Mobilizuje Zachód, pokazuje, że jest w stanie tę wojnę wygrać. I pokazuje, co jest celem, a celem jest zmiana władzy na Kremlu, a nie zdobywanie Moskwy. To jest wszystko bardzo mądre i bardzo rozsądne. I to dotrze do amerykańskich domów i da wsparcie polityczne do wysyłania broni na Ukrainę - mówił Kowal.

A jak się czuje polska opozycja kilka tygodni po skrytykowaniu propozycji polskiego rządu, żeby Niemcy Patrioty przekazały jednak Ukrainie? Jak zauważył prowadzący rozmowę Tomasz Weryński "okazało się, że to nie jest jednak nierealne". Nikt nie mówił, że to jest nierealne. Ja zawsze uważałem, że należy przekazać Patrioty Ukrainie. Więcej, uważałem, że należy dużo wcześniej ochronić całe ukraińskie niebo - mówił Kowal.

Ale jednak mówiliście też, że polską racją stanu jest, żeby te Patrioty były po naszej stronie - przypominał Tomasz Weryński. Przecież ja jestem polskim politykiem, ja muszę powiedzieć, że racją stanu - i tak jest, tu się nic nie zmieniło po wczorajszej decyzji - racją stanu jest obrona polskiej granicy. Co w tym jest nadzwyczajnego? - oburzał się Kowal. I wyjaśnił: "Nie ma chyba w Polsce wielu polityków, którzy wyraźnie i jasno mówią to od samego początku". Tylko jeżeli Niemcy czy Francuzi, czy ktoś inny oferuje coś polskiemu rządowi, to chyba nie załatwia się tego w ten sposób, że się daje komuś kopniaka na Twitterze. Ja wszystko podtrzymuję, co powiedziałem. Polski rząd prowadził tę rozgrywkę w sposób fatalny i nieustanne ataki na naszych sojuszników niczemu nie służą. Jeżeli ich solidnie skrytykować i coś od nich - przepraszam za wyrażenie - wydusić, to na pewno nie nieustannym ujadaniem i szczególnie nie dyplomacją twitterową - mówił. Oni popełniali błąd za błędem w tych sprawach. W relacjach polsko-niemieckich moglibyśmy dużo więcej uzyskać, gdybyśmy dziś wyraźnie proponowali traktat energetyczny. Powiedzieli: nigdy więcej Nord Stream i zaproponowali Niemcom takie rozwiązania prawne, które uniemożliwią to, co doprowadziło do wojny. Metodą nie jest tu szczekanie i krzyczenie, i codziennie filipiki przeciwko Niemcom. To bardzo źle służy polskiej racji stanu - dodał polityk opozycji.

Poseł Koalicji Obywatelskiej był też pytany, czy po ostatnich korzystnych dla opozycji sondażach czują już, że zwycięstwo jest za rogiem? Czuję potrzebę zmiany w Polsce. Bardzo dużo podróżuję po Polsce i czuję, że ludzie chcą zmiany, mają dość tego dziadostwa, które uprawia obecna koalicja rządowa. I mają dosyć też w kontekście wojny. To wielkie zaangażowanie Polaków, administracji, samorządów, Kościołów, stowarzyszeń. Polska dała wielki przykład i mam poczucie, że nawet to jest marnowane, że nie jest tak, że rząd potrafi wokół tego zbudować synergię, zaprosić do współpracy - mówił Kowal. We mnie coś się przełamało przy kwestii tej uchwały mówiącej o Rosji jako państwie terrorystycznym. To, że oni dopuścili Macierewicza, że on zrujnował to wszystko, że nie byliśmy w stanie zawrzeć kompromisu, który był napisany co do kropki. Zobaczyłem taką małość polityczną i kryzys moralny tej większości. Ja nie patrzę na sondaże, ja po prostu robię, to co do mnie należy. To, co mogę powiedzieć na sto procent: czuć zmianę w Polsce - dodał.