Reguła była taka, że misję tworzenia rządu powierza się partii, która uzyskuje najwyższy wynik, a niewątpliwie PiS taki wynik zrobił - mówił w Rozmowie o 7:00 w RMF FM i Radiu RMF24 Jan Krzysztof Ardanowski. Były minister rolnictwa z PiS, wybrany ponownie na posła, podkreślił jednak, że w systemie parlamentarno-gabinetowym samo wygranie wyborów o niczym nie decyduje. "Decyduje to, czy masz większość w parlamencie" - zauważył.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ardanowski o tym, czy PiS utworzy rząd: Nie jestem wielkim optymistą

Będą zapewne jakieś rozmowy, ja nie jestem jakimś wielkim optymistą, przynajmniej na początku kadencji, kiedy jeszcze jest euforia, kiedy partie z przekonaniem, że teraz będą mogły realizować swoje programy, wchodzą do Sejmu, to raczej trudno spodziewać się, że nagle doświadczeni politycy dotychczasowej opozycji zmienią front - zauważył Jan Krzysztof Ardanowski. Pewnie takie działania będą, zakończą się w ostateczności pewnie utworzeniem rządu przez obecną opozycję - stwierdził gość Michała Zielińskiego.

Podchodzę do tego spokojnie. To są normalne procedury demokratyczne. Są określone również terminy. Nie ma powodów, żeby naginać konstytucję - mówi Ardanowski.

Każda z partii musi też stanąć w prawdzie, czy widzi możliwość realizacji programu. Ludzie wybierali nie dlatego, że Kosiniak czy Hołownia jest ładny, tylko dlatego, że jakieś określone wartości były prezentowane. Chociaż zapewne Trzecia Droga otrzymała bonus za mówienie o spokoju, za mówienie o tym, że nie należy się atakować - komentował.

Ostatnie tygodnie ze strony obu partii dominujących były związane z bardzo agresywną kampanią. Mnie się takie kampanie nie podobają, trzeba rozmawiać o propozycjach merytorycznych, a nie walić się cepem po łbie. Pewnie Trzecia Droga, która nie ma jakiegoś skrystalizowanego programu, na tym skorzystała - ocenił poseł PiS. O ewentualnych koalicjach można mówić wtedy, kiedy jak sądzę odpowiedzialni politycy, którzy uzyskują jakiś wynik, widzą, że nie będą w stanie realizować swoich planów, celów, zamiarów. Nie wiem, jakie są rozdźwięki w koalicji, bo to zaczyna coraz gorzej wyglądać - mówił Ardanowski.

"Ludzie nie uwierzyli w narrację PiS-u, o tym, że trzeba dopłacać do wszystkiego"

Zdaniem Ardanowskiego w systemie parlamentarno-gabinetowym nie wystarczy wygrać wyborów. Trzeba mieć większość w Sejmie. Co do tej większości to wydaje mi się, że to jest mało realne. Ludzi głosowali w dużej mierze przeciwko PiS-owi. Na pewno w PiS pewne rozliczenia z tego powodu będą - mówił Ardanowski.

Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość na wsi mogło uzyskać wyższy wynik. Zajmuję się przede wszystkim sprawami wsi i rolnictwa. I uważam, że na wsi można było uzyskać kilka procent dodatkowych. Może te kilka proc. byłoby na miarę zwycięstwa, a może by szali nie przechyliło. Poparcie dla PiS na wsi jest mniejsze o około 10 procent. niż było cztery lata temu. I to jest istotny ubytek - mówił Ardanowski.

Dużo większym problemem jego zdaniem była jednak niższa frekwencja. W szczególności to było widać w tych województwach gdzie więcej ludzi mieszka na wsi, czyli Podlasie, Lubelszczyzna, Podkarpacie, Warmia i Mazury. Ludzie nie uwierzyli w narrację PiS-u, o tym, że trzeba dopłacać do wszystkiego, że jedynym pomysłem na polskie rolnictwo są kolejne dotacje praktycznie do wszystkiego - dodał polityk Prawa i Sprawiedliwości.

"Wielu rolników zagłosowało nogami i nie poszło na wybory"

Ardanowski dodał, że jako mieszkaniec wsi codziennie rozmawia z rolnikami. Oni mi szczerze mówią, że nie wierzą w obietnice związane z kolejnymi dotacjami. Chcieli - i czekali do ostatniej chwili - żeby PiS złożył pewne propozycje dotyczące sytuacji ekonomicznej, a nie rozdawania pieniędzy. Wzmocnienia pozycji rolników w tzw. łańcuchu żywnościowym, czyli to jest kwestia ucywilizowania reguł skupu produktów od rolników, to jest kwestia pewnej dominującej pozycji sieci supermarketów, które powinny być przymuszone do tego, żeby w większym stopniu szanować dostawców. Tego oczekiwano, a nie tylko mówienia o dotacjach. I dlatego wielu rolników od PiS się odwróciło - wyjaśniał gość RMF i Radia RMF24.

Bardzo wielu zagłosowało nogami i nie poszło na wybory. To sprawiło, że w tym obszarze wiejskim można było myśleć o kilku dodatkowych procentach, które były istotne - dodał Ardanowski. Jego zdaniem, PiS nie znalazł też klucza, jak dotrzeć do ludzi młodych.

Kolejnym powodem, który spowodował odpływ elektoratu wiejskiego od Prawa i Sprawiedliwości było nieopublikowanie listy firm, które zarabiały na sprowadzaniu ukraińskiego zboża do Polski. To jest jedna z przyczyn, które sprawiły, że wieś nie ufała PiS-owi. Bo z jednej strony te obietnice dotacji do wszystkiego, które na wsi zaczęły już wywoływać wręcz irytację, a drugiej strony wielu rolników zwracało uwagę, że niepokój i niepewność i podejrzliwość pozostała, bo gdyby została opublikowana lista importerów, ludzie by zauważyli, że jest to otwarte pokazanie, kto zarobił na imporcie zboża z Ukrainy - mówił Ardanowski.

A miliardy na tym firmy zarobiły. Natomiast jeśli się tego nie publikuje, to jest podejrzenie, że PiS jest w to w jakiś sposób umoczony. Te firmy pewnie ze wszystkimi były powiązane. Natomiast utrzymywanie tego w tajemnicy, również podważyło zaufanie do PiS-u. Tych błędów jest zapewne więcej. Zwracałem uwagę również na to, jakie działania należy podejmować, kiedy ten import zboża z Ukrainy w sposób nieopanowany niszczył polski rynek. Trzeba było szybko reagować, ale nawet jeśli ta reakcja była za późna, to trzeba się uderzyć w piersi i to naprawić - dodał polityk Zjednoczonej Prawicy.

"Jak oni mają rządzić skutecznie, skoro różni ich praktycznie wszystko, poza nienawiścią do PiS"

Zdaniem byłego ministra rolnictwa w tej kampanii zabrakło przede wszystkim "mówienia o sprawach rzeczywiście istotnych i o zagrożeniu Polski". Ja się denerwuję z innego powodu, ja nie mam charakteru, żeby tolerować tak agresywną kampanię z jednej i z drugiej strony. To okładanie się cepem, te wyzwiska... Tak nie powinno się w polityce rozmawiać. Owszem, ona zawsze ma język dość ostry, spolaryzowany, szczególnie w okresie wyborów, żeby się jakoś różnić. Ale nie należało w ten sposób odpowiadać na zaczepki Tuska, Platformy - mówił Ardanowski.

Inna sprawa, że to, co połączyło opozycję, to było tylko osiem gwiazdek. Teraz jest pytanie, czy jest jakaś wspólnota, wspólne cele, które mogą być realizowane. Bo euforia z wygranych wyborów mija bardzo szybko. Owszem, można powołać marszałka, prezydium Sejmu, szefów komisji w Sejmie, to jest w stanie przeprowadzić większość. Ale potem przychodzi smutna rzeczywistość. Jak mają rządzić skutecznie, szczególnie, że czas jest niebezpieczny, jeżeli wszystko ich praktycznie różni poza nienawiścią do PiS - dodał gość RMF i RMF24.