"Niektóre elementy w takiej czy innej firmie muszą wrócić - np. kwestia listy spółek, które nie podlegają prywatyzacji" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski, odnosząc się do wycofanego przez PiS projektu powołania rady ds. bezpieczeństwa strategicznego. "Nie powiedziałem, że cała ustawa wróci. Myślę, że ona nie wróci w takiej formie" - dodał. "Nie jestem entuzjastą takiej legislacji" - zapewnił.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Wróblewski o projekcie ws. spółek Skarbu Państwa: Niektóre elementy muszą wrócić

Bartłomiej Wróblewski - choć jest konstytucjonalistą - nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, jakie "wątpliwości natury konstytucyjnej", o których mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel, wpłynęły na wycofanie się jego partii z kontrowersyjnego pomysłu. Nie znam projektu. Dyskusja trwała bardzo krótko - tłumaczył gość RMF FM. Nie znam ani ustawy, ani okoliczności jej powstania. Zanim zdążyłem się zapoznać ze szczegółami, już jej nie ma - dodał.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Wróblewski: Jestem za spłaszczeniem struktury sądów

Poseł PiS był też pytany o to, jakiego typu komisja powinna zająć się aferą podsłuchową. Platforma Obywatelska mogła w latach 2014-2015 - był konkretny projekt - powołać taką komisję. Wówczas nie chciała. Ja jestem za tym, żeby wszystko wyjaśniać. Uważam, że pomysł komisji śledczej czy jakiejś innej komisji jest dobrym pomysłem. Jestem wśród tych, którzy są zdania, żeby robić to szerzej - zadeklarował Bartłomiej Wróblewski. Jak wyjaśnił, chciałby z pomocą takiej komisji "badać kwestie bezpieczeństwa państwa i zaniedbań w tym zakresie między rokiem 2007 a 2015". Możemy sobie zadać pytanie, czy kontrakty gazowe z Rosją, negocjowane i podpisywane w latach 2009-2010 przez Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka to była tylko nieroztropność, kwestia interesów czy były jakieś inne okoliczności - mówił Bartłomiej Wróblewski. Dziś wiemy, że była to ślepa uliczka - podkreślił.

Były kandydat PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich przyznał w RMF FM, że popiera pomysł Kukiz'15 dotyczący powołania sędziów pokoju. Czy wszystkie elementy powinny być takie same jak w krajach anglosaskich - można dyskutować - stwierdził. Jak przyznał, są w tej sprawie wątpliwości konstytucyjne i by je usunąć - najlepiej byłoby zmienić konstytucję.

Wróblewski: Jestem za spłaszczeniem struktury sądów

Byłbym za tym, choć uważam, że ważne byłoby szukanie w tym zakresie pewnej zgody społecznej - próba dogadania się z częścią środowiska sędziowskiego i opozycji - mówił w Porannej Rozmowie w RMF FM Bartlomiej Wróblewski pytany, czy struktura sądów w Polsce powinna zostać spłaszczona. Takie rozwiązanie forsuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jaka korzyść dla Polaków miałaby z tego płynąć? Powinno być taniej. Nie będzie dyrektorów trzech rodzajów sądów. Na pewno prowadziłoby to do uproszczenia procedury sądowej - przekonywał Wróblewski.

Poseł PiS odniósł się też do uwagi, że wprowadzenie tych zmian otworzyłoby kolejny front na wojnie polskiego rządu z Brukselą. Patrząc na prawo europejskie czy polskie, nie ma podstaw, żeby zmianie w wymiarze sprawiedliwości kończyły się wojną, bo to nie jest materia unijna. Unia Europejska w sposób niezgodny z przepisami nadinterpretowuje, dodaje sobie kompetencji - bronił reformy Wróblewski.

Poseł PiS był pytany także o to, dlaczego Sejm do dziś nie zajął się prezydenckim projektem ustawy aborcyjnej, który wpłynął do laski marszałkowskiej dwa lata temu po kontrowersyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającym przepisy aborcyjne. Po części te przepisy w Polsce już obowiązują. Od 30 lat istnieje zapis, który daje priorytet w ratowaniu życia i zdrowia matki. Gdyby był stosowany ściśle tak, jak jest w przepisach, to konsumowałby część tego projektu. Natomiast to, co jest pilne i powinno zostać zrobione to jest pomoc matkom w trudnych ciążach i okołoporodowa. To jest rzecz, która na nas ciąży - przekonywał Wróblewski.

W programie padło też pytanie o rozwody. Lewica proponuje, żeby pary, w których nie ma sporu co do warunków rozstania, mógł rozwodzić urząd stanu cywilnego a nie sąd. Jest to kontrowersyjna propozycja. Czy potrzebujemy w Polsce więcej rozwodów? Raczej powinniśmy się starać, żeby było ich mniej. Rozwód ma także konsekwencje społeczne i to często bardzo poważne, jeśli chodzi o dzieci - mówił poseł PiS.