Już dziś o godzinie 21 odbędzie się spotkanie 34. kolejki angielskiej Premier League między dwoma londyńskimi zespołami - Arsenalem i Chelsea. Dla obu stron mecz może mieć kluczowe znaczenie w kontekście całego sezonu, który wielkimi krokami zbliża się ku końcowi.

REKLAMA

"Kanonierzy" liczą na przełamanie, gdyż od czterech spotkań nie potrafią wygrać meczu, a ostatnia bolesna porażka z Manchesterem City 1:4 spowodowała, że podopieczni Mikela Artety stracili miejsce na fotelu lidera na rzecz drużyny z Manchesteru, roztrwaniając dotychczasową przewagę.

Z pewnością nie jest to koniec marzeń dla Arsenalu, który ma jedynie jeden punkt straty do drużyny prowadzonej przez hiszpańskiego szkoleniowca Pepa Guardiolę i jeden mecz rozegrany więcej. Arsenal ostatni raz triumfował w Premier League w sezonie 2003/04 - jeszcze pod wodzą legendarnego Arsene'a Wengera.

Dzisiejsza potyczka na Emirates Stadium jest również okazją dla drużyny prowadzonej przez Franka Lamparda, która od 11 marca nie wygrała ani jednego spotkania. Jest to ostatni dzwonek na przełamanie dla "The Blues", którzy zawodzą i mają iluzoryczne szanse na wejście do czołowej "siódemki", która pozwala na grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.

Do Aston Villi, która zajmuje siódmą lokatę, Chelsea traci 15 punktów i ma rozegrane dwa spotkania mniej. Z pewnością piłkarze mają wiele do udowodnienia i będą chcieli poprawić nieco humory swoim kibicom, ale czy uda się dziś w meczu wyjazdowym pokazać swoją wyższość nad wymagającym rywalem? Jedno jest pewne - na pewno czeka nas wiele emocji.

Kacper Malinowski