Panczenista i strażak Zbigniew Bródka podsumował w książce swoją długą karierę sportową. "Zbigniew Bródka, najszybszy strażak świata" to historia zdobycia złotego medalu olimpijskiego, ale także opowieść o tym, jak dostać się na sam szczyt. "Priorytetem jest dla mnie teraz rodzina. Chcę dać wsparcie córkom i żonie" – podkreśla Bródka, który niedawno po raz trzeci został ojcem. Były już sportowiec poświęca się obecnie także pracy strażaka, którą przez lata łączył z łyżwiarską karierą.

REKLAMA

Wszyscy chyba pamiętamy euforię, w jaką wprawił nas Zbigniew Bródka podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. W 2014 roku Polak dość niespodziewanie został mistrzem olimpijskim w łyżwiarstwie szybkim na 1500 metrów. Niedawno podczas Igrzysk w Pekinie Bródka zakończył długą, sportową karierę, a teraz na rynku wydawniczym ukazała się jego biografia.

Jak podkreśla były już łyżwiarz pomysł pojawił się już dość dawno. Teraz w końcu udało się go zrealizować. Książka "Zbigniew Bródka, najszybszy strażak świata" powstała dzięki współpracy Bródki z Dariuszem Tuzimkiem. O kulisach powstania książki Bródka mówi w następujący sposób:

"Książka miała powstać z końcem grudnia, ale premierę przesunęliśmy na okres po sezonie. To zbiegło się z kolei z narodzinami mojej córki. Celowo zaplanowałem wszystko tak, żeby najpierw żona urodziła trzecią córkę Antosię i żeby razem wróciły do domu. Bardzo się z tego cieszymy i teraz mogę zająć się promocją książki. To historia mojego życia. Nie tylko sukcesy sportowe, ale też to gdzie dorastałem, gdzie się urodziłem. Są też historie z życia studenckiego. Mam nadzieję, że to wszystko wywoła trochę uśmiechu na twarzy u czytelników"

Najwięcej miejsca zajmują jednak kulisy występu w Soczi i zdobycia olimpijskiego złota. W niesamowitych okolicznościach Polak pokonał wtedy faworyta - Holendra Koena Verweija. O zaledwie 0,003 sekundy! Zresztą reprezentanci Holandii zdobyli wtedy w męskich panczenach wszystkie złote medale poza tym wywalczonym przez naszego zawodnika. Czy Zbigniew Bródka nie obawia się, że dla wielu w zbiorowej, kibicowskiej pamięci stanie się zakładnikiem jednego sukcesu?

"Nie mam problemu z tym, że każdy pamięta mnie przede wszystkim z przejazdu w Soczi. Kibice jednak pamiętają, że wcześniej wygrałem Puchar Świata na 1500 metrów. Do niedawna byłem dwukrotnym rekordzistą Polski na 1000 i 1500 metrów. Na pewno w życiu sportowca są górki i dołki. Oczywiście każdy chciałby kończyć tą górką. Soczi to był świetny moment by kończyć, ale czułem, że to zdecydowanie nie był mój czas. Skończyłem jednak karierę na czwartych Igrzyskach w karierze. Każdy wie, jak trudno na taką imprezę się zakwalifikować"

Zbigniew Bródka przez lata łączył sportową karierę z pracą w Państwowej Straży Pożarnej. Nie był stuprocentowym sportowcem, co budziło zaskoczenie wśród jego rywali. Teraz gdy skończył z łyżwiarstwem, poświęca się właśnie swojej drugiej pasji, bo tak nazywa pracę w straży. Czy jednak koniec kariery sportowej oznacza ostateczny rozbrat z panczenami?

"Zobaczymy, co powie środowisko. Złożyłem swoją kandydaturę do wyborów do zarządu Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Jeżeli zostanę wybrany to chciałbym być przy łyżwiarstwie nadal. Pomagać swoim doświadczeniem, które zdobyłem jako zawodnik. Już nie jestem młodym gościem, sporo widziałem i chciałbym, żeby to procentowało" - podsumowuje Zbigniew Bródka.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Sportowa historia Zbigniew Bródki trafiła na rynek wydawniczy