Dwa samochody, dwa motocykle i quad pojadą w barwach Orlen Teamu w rozpoczynającym się 2 stycznia 43. Rajdzie Dakar, najtrudniejszej terenowej imprezie świata. Wszyscy zawodnicy zespołu podkreślają, że mimo trudnego sezonu są dobrze przygotowani do tej wyczerpującej imprezy.

REKLAMA

Samochodami pojadą Jakub Przygoński z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem (Toyota) oraz Czesi Martin Prokop i Viktor Chytka (Ford). Motocyklami (Husqvarna) będą się ścigali Maciej Giemza i Adam Tomiczek, a quadem (Yamaha) Kamil Wiśniewski. Wszyscy mają już dakarowe doświadczenie.

Przyszłoroczny Rajd Dakar po raz drugi odbędzie się w Arabii Saudyjskiej. Rozpocznie się 2 stycznia w Dżuddzie i w tym samym mieście zakończy 15 stycznia. Podzielona na prolog i 12 etapów trasa liczy łącznie 7646 km, w tym 4767 km odcinków specjalnych.

Uczestnicy czwartkowej prezentacji Orlen Teamu zwracali uwagę na wyjątkową sytuację spowodowaną epidemią koronawirusa. Z tego powodu kalendarz międzynarodowych imprez został bardzo ograniczony. Zawodnicy zapewnili, że mimo to są dobrze przygotowani do Dakaru, chociaż z konieczności każdy robił to na swój sposób.

Kolejny raz o podium w "królewskiej" klasie samochodów będzie walczył Przygoński, którego z walki o zwycięstwo w poprzednim Dakarze wyeliminowały poważne awarie auta. Ponieważ podobnie było także we wcześniejszych edycjach, postanowił zamienić Mini na Toyotę. Obecnie przebywa w Arabii Saudyjskiej, gdzie w dwóch krótkich rajdach testował nowy, przybyły prosto z RPA samochód.

Ta nowa Toyota Hilux to potężna broń. Ma pięciolitrowy silnik V8, który wydaje niesamowity dźwięk i rozpędza się do 180 km/godz., a prowadzi się jak lekka rajdówka. Co prawda mieliśmy już małą awarię, ale mam nadzieję, że to może dobry znak i w Dakarze będzie już niezawodna - powiedział Przygoński, który na święta wraca do Polski, by po kilku dniach ponownie udać się do Arabii Saudyjskiej. Taką samą Toyotą jak Polak, w najnowszej specyfikacji, będzie dysponował m.in. zwycięzca tegorocznego Dakaru Katarczyk Nasser Al-Attiyah.

Z oczywistych powodów Przygoński nie mógł się przygotować do startu tak, jakby chciał. Dopiero ostatnio mieliśmy okazję przypomnieć sobie, czym jest pustynia, bo ostatnio ścigaliśmy się na niej w marcu w Katarze. Ale ten rok i tak był pracowity. Startowałem z powodzeniem w kraju w rajdach terenowych, driftcie i rally crossie. Jesteśmy dobrze przygotowani - zapewnił.

Dużo po pustyni jeździł natomiast Giemza. W pierwszej połowie roku nie było takiej możliwości, dlatego starałem się co weekend gdzieś wystartować. Czułem wielki głód ścigania. Natomiast później spędziłem ponad 20 dni na dubajskiej pustyni, gdzie trenowało wielu zawodników światowej czołówki. Na pewno po tym nabrałem większej pewności siebie - podkreślił 17. motocyklista poprzedniego Dakaru.

Pomny doświadczeń, postanowił tym razem lepiej zabezpieczyć się przed zimnem. Będę miał podgrzewaną bieliznę termoaktywną, podgrzewaną kurtkę i rękawiczki. Mam nadzieję, że już nie będę tak marzł na dojazdówkach jak ostatnio - powiedział Giemza, który na Dakarze w Arabii Saudyjskiej przeszedł zapalenie gardła.

Tomiczkowi z powodu wypadku nie udało się ukończyć poprzedniego Dakaru. Po kontuzji nie ma już śladu i miałem czas, żeby się odpowiednio przygotować. Trenowałem przede wszystkim mocno fizycznie w górach. Początek rajdu chcę przejechać spokojniej i przycisnąć w drugim tygodniu - zadeklarował.

Także wiele pracy nad kondycją fizyczną wykonał Wiśniewski, piąty quadowiec Dakaru 2020. Solidnie przepracowałem ten rok. Praktycznie już tydzień po Dakarze rozpocząłem przygotowania do kolejnego. Startowałem w kilku rajdach, dużo testowałem, ale przede wszystkim chodziłem po górach i na siłownię, żeby wzmocnić wydolność organizmu - zaznaczył.

Jak dodał, cieszy go wprowadzony przez organizatorów wymóg posiadania przez motocyklistów i quadowców kamizelek z poduszką bezpieczeństwa chroniącą w czasie wypadku odcinek szyjny kręgosłupa. Zmian będzie jednak więcej. Trasa ma być wolniejsza i bardziej wymagająca technicznie, a zawodnicy dostaną mapę etapu bezpośrednio przed startem.

Z tej ostatniej nowości zadowolony jest Giemza. Otrzymywanie road booka bezpośrednio przed rywalizacją jest bardziej sprawiedliwe. Trochę wyrówna szanse, bo czołowe zespoły miały swoich ludzi szczegółowo analizujących trasę, a inni nie mieli takiej możliwości. No i da nam wieczorem dwie godziny więcej na odpoczynek - podkreślił.

Rajd Dakar jest najbardziej rozpoznawalną i najtrudniejszą imprezą off-roadową na świecie. W Arabii Saudyjskiej otworzył kolejny rozdział, po 29 latach obecności w Afryce i 11 w Ameryce Południowej.