Erling Haaland budzi prawdziwy strach w obrońcach klubów Premier League. Norweg do angielskiego futbolu wszedł bez jakichkolwiek kompleksów i fani na Wyspach zastanawiają się, czy uda mu się pobić rekord Premier League w liczbie bramek strzelonych w jednym sezonie. Od blisko 30 lat współdzielą go Alan Shearer i Andy Cole.

REKLAMA

Wieczorem Manchester City z Erlingiem Haalandem w linii ataku zagra na wyjeździe z londyńską Chelsea. To dobry moment, by opowiedzieć o tym, co w Premier League wyczynia Norweg. Zagrał w 16 z 17 spotkań i strzelił w nich... 21 bramek. Piłkarze Chelsea po 16 rozegranych spotkaniach mają ich... 20. Problemy ofensywne "The Blues" to inna sprawa, ale co by nie mówić, Chelsea to od lat czołowa drużyna ligi angielskiej. Teraz ma mniej bramek niż jeden norweski napastnik.

Nic dziwnego, że niesamowita skuteczność Haalanda rozpala dyskusję dotyczącą rekordu Premier League. W lidze, która powstała w tym formacie w 1992 roku, najlepsi potrafili strzelić w jednym sezonie 34 bramki. To Andy Cole jako piłkarz Newcastle United (1993/94) oraz Alan Shearer w barwach Blackburn Rovers (1994/95). Wydawało się, że taki rekord przez blisko 30 lat zostanie pobity, ale tak się nie stało.

W sezonie 1998/99 do zdobycia korony króla strzelców wystarczyło zaledwie 18 trafień. Tyle goli strzelili Dion Dublin, Chris Sutton i Michael Owen. Rok później taki sam dorobek mieli Jimmy Floyd Hasselbaink, Owen oraz Dwight York. W sezonie 2008/09 19 bramek zapewniło triumf Nicolasowi Anelce. Haaland jest już od nich lepszy.

Najbliższe wyrównania rekordu sprzed lat był całkiem niedawno Mohamed Salah. W sezonie 2017/18 strzelił aż 32 gole. O jedno trafienie mniej zaliczyli Shearer (1995/96), Cristiano Ronaldo (2007/08) oraz Luis Suarez (2013/14). Kilkukrotnie król strzelców miał także 30 trafień.

Dotychczasowe dokonania Haalanda pozwalają liczyć na pobicie rekordu. Norweg zagrał w tym sezonie w 15 spotkaniach. Gola nie strzelił w zaledwie 3 spotkaniach. Przeciwko Bournemouth, Liverpoolowi i drużynie Brendford. Zdążył za to zanotować 3 hat-tricki. Po wieczornym pojedynku z Chelsea Norweg będzie na półmetku sezonu. Trudno pomnożyć jego wynik po prostu przez dwa i spokojnie czekać, ale nic nie skazuje na to, by miał się zatrzymać. Rekord wydaje się poważnie zagrożony.

A warto dodać, że w analogicznym okresie wyczyny piłkarzy Premier League nie wyglądają zbyt dobrze na tle zawodników z innych czołowych lig kontynentu. Oczywiście nikt nie może się mierzyć z Hiszpanią. Tam 50 goli strzelił w sezonie 2011/12 Leo Messi. W innych sezonach Argentyńczyk strzelał 46 czy 37 goli. Cristiano Ronaldo zanotował kiedyś 41 trafień, a Luis Suarez 40. W Italii kilka lat temu Gonzalo Higuain zdobył 36 bramek, choć trzeba przyznać, że w Serie A rzadko ktoś dochodzi do granicy 30 goli. We Francji napastnicy też nie rozpieszczali, ale w sezonie 2015/16 Zlatan Ibrahimović zdobył 38 bramek. W Bundeslidze oczywiście wielkie liczby były dziełem Roberta Lewandowskiego, który trzy ostatnie sezony gry w Bayernie kończył z dorobkiem 34, 41 i 35 goli. Zatem we wszystkich ligach poza angielską w ostatnim czasie pobijano najlepsze wyniki z ostatnich 30 lat. Tylko w Premier League od lat 90. rekord należy niezmiennie do Shearera i Cole’a. To w tym sezonie może się zmienić.