Już w sobotę ostatni dzień roku, wielu z nas hucznie będzie go obchodzić. Do clebracji wejścia w nowy rok nadal chętnie sięgamy po fajerwerki. O ile bez wątpienia jest to spektakularny sposób świętowania, tak musimy pamiętać, jakie konsekwencje niesie ze sobą, zwłaszcza dla zwierząt.

REKLAMA

Większość z nas doskonale wie, jak huk petard wpływa na zwierzęta domowe. Miasta rezygnują z pokazów fajerwerków, a mieszkańcy apelują o nieurządzanie ich na własną rękę. Wszystko to w trosce o przerażone psy i koty, które co roku cierpią w tym czasie.

Huku petard boją się nie tylko zwierzęta domowe. O ile one mogą liczyć na schronienie w bezpiecznym i znajomym miejscu, tak dzikie zwierzęta same muszą poradzić sobie ze strachem i stresem, jaki fundują im sylwestrowi imprezowicze.

O konsekwencjach pokazów fajerwerków dla dzikich zwierząt przypomina Tatrzański Park Narodowy.

"Jak reagują na ten hałas dzikie zwierzęta? Podobnie jak nasi pupile. Kozice, jelenie i sarny wpadają w panikę i gnają na oślep. Niedźwiedzie budzą się i przez pewien czas tułają się, tracąc bezsensownie tak potrzebną do przetrwania energię. Znane są przypadki wybudzania się hibernujących jeży podczas sylwestrowej kanonady oraz ich śmierci, jeśli petarda spadła na ich kryjówkę.

Wystraszone ptaki zrywają się na huk petard w panice i rozbijają o drzewa, linie wysokiego napięcia lub ściany budynków, albo po długim i wyczerpującym locie giną ze zmęczenia. Potwierdzają to badania - "noworoczne liczenia martwych ptaków" - prowadzone w wielu miejscach na świecie" - czytamy w sugestywnym wpisie w mediach społecznościowych.

Jeżeli los zwierząt nie jest wystarczającym argumentem do rezygnacji z noworocznych pokazów sztucznych ogni, TPN przypomina, że fajerwerki zanieczyszczają również powietrze. "W ich skład wchodzą takie metale, jak miedź, bar czy stront, które nadają sztucznym ogniom piękne kolory, ale nie są obojętne dla naszego zdrowia, jeśli dostaną się do naszych płuc"- czytamy.