Wichury rozszalały się w czwartek nad Polską. Do godziny 18 strażacy w całym kraju interweniowali ponad 1200 razy. We Wrocławiu jedna z takich akcji była bardzo utrudniona - z powodu aut blokujących wjazd dla wozów ratowniczych.

REKLAMA

  • Czwartkowe popołudnie i wieczór w całym kraju upłynęły pod znakiem silnych wichur - strażacy interweniowali aż 1265 razy do godz. 18.
  • Najwięcej zgłoszeń odnotowano w województwach: mazowieckim (240), wielkopolskim (154), łódzkim (151), dolnośląskim (142) i zachodniopomorskim (133).
  • We Wrocławiu przy ul. Tęczowej drzewo runęło na budynek, jednak dojazd do posesji był zablokowany przez pięć zaparkowanych samochodów, co utrudniło akcję ratunkową.
  • Straż Pożarna i Straż Miejska musiały wezwać lawetę, by usunąć auta i umożliwić służbom dostęp do miejsca zdarzenia.
  • Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź na rmf24.pl.

Czwartkowe popołudnie i wieczór są bardzo niespokojne niemal w całym kraju. Z powodu wichur do godz. 18 strażacy byli wzywani 1265 razy. Najwięcej interwencji odnotowano w województwach: mazowieckim (240), wielkopolskim (154), łódzkim (151), dolnośląskim (142) oraz zachodniopomorskim (133).

Pięć aut i brak przejazdu

We Wrocławiu drzewo zwaliło się na budynek przy ul. Tęczowej. Jak informuje biuro prasowej wrocławskiego Urzędu Miasta, dojazd do posesji był zastawiony - pięć zaparkowanych aut blokowało wjazd dla wozów ratowniczych.

Straż Pożarna i Straż Miejska wezwały lawetę, by umożliwić dostęp do budynku. Ze względów bezpieczeństwa podczas działań mieszkańcy musieli pozostać w domach. Nie było decyzji o ewakuacji.

Usuwanie drzewa zaczęło się dopiero po udrożnieniu wjazdu.

"Służby apelują: nie zastawiajmy dojazdów i nie parkujmy w rejonie akcji ratowniczych - utrudnia to udzielenie pomocy" - napisało we wpisie na Facebooku biuro prasowe Urzędu Miasta we Wrocławiu.

Apel strażaków

To kolejna taka sytuacja w ostatnich dniach, gdy straż pożarna ma problemy z dotarciem na miejsce zdarzenia z powodu zaparkowanych aut.

Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Boguszowie na Dolnym Śląsku opublikowali dramatyczne nagranie z jednej ze swoich akcji. Zostali wysłani do osoby, u której doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Wóz strażacki nie był jednak w stanie szybko przejechać przez ulicę. Powodem były auta zaparkowane po obu stronach.

Ponieważ nie było ani chwili do stracenia, jeden ze strażaków wybiegł z wozu z defibrylatorem i pędem ruszył pod wskazany adres. Na filmie widać jak tuż po nim z wozu wybiega drugi strażak.

"To problem wielu miast, dzielnic i ulic. Dlatego apelujemy i pokazujemy, jak to wygląda, żeby ludzie mieli świadomość, że nawet na tak "spokojnej" ulicy musi być zachowany przejazd" - podkreślają strażacy.

"Bezpieczeństwo zależy od nas samych"

Na ten wpis zareagowali strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Kraśniku na Lubelszczyźnie. Także oni wystosowali apel do kierowców, zwracając uwagę na problem parkowania. Problemem są jednak nie tylko zastawione ulice i wąskie dojazdy. To także wysokie drzewa uniemożliwiające rozstawienie podnośnika lub drabiny, zastawione klatki schodowe utrudniające ewakuację, czy łatwopalne materiały przechowywane w piwnicach.

"Każda z tych sytuacji może zadecydować o czyimś życiu i zdrowiu. Pamiętajmy - bezpieczeństwo zaczyna się od nas samych!" - apelują tamtejsi strażacy.