Dominikanin Paweł M. został skazany na cztery lata więzienia za gwałt na siostrze zakonnej. Wyrok nie jest prawomocny. Równolegle do sprawy toczy się postępowanie kanoniczne. O wyroku w sprawie poinformował w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski, który kierował pracami niezależnej komisji powołanej przez dominikanów, badającej sprawę zakonnika. "To kolejny ważny krok w drodze przywracania elementarnej sprawiedliwości" - ocenił. Według ekspertów, prowadzona przez Pawła M. w latach 1996-2000 wrocławska Wspólnota św. Dominika była oparta na mechanizmie psychomanipulacji. Dochodziło w niej do przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych, miała też wszystkie cechy sekty.

REKLAMA

Informację o skazaniu Pawła M. potwierdził portalowi Więzi prowincjał polskich dominikanów o. Łukasz Wiśniewski. Wyrok zapadł w czwartek w Sądzie Rejonowym w Częstochowie.

Br. Paweł został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny, a br. Paweł nadal przebywa w areszcie śledczym - odpowiedział prowincjał. Dodał, że równolegle i niezależnie od sprawy w sądzie cywilnym toczy się postępowanie kanoniczne - tu nadal czekamy na werdykt Stolicy Apostolskiej.

O wyroku w sprawie poinformował Tomasz Terlikowski. "Dominikanin Paweł M. został skazany na cztery lata więzienia. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, adwokaci zapowiedzieli apelację. To kolejny ważny krok w drodze przywracania elementarnej sprawiedliwości" - napisał przewodniczący komisji powołanej przez zakon dominikanów do zbadania sprawy Pawła M.

Ze względu na dobro osób pokrzywdzonych proces był utajniony. Z nieoficjalnych ustaleń wiadomo, że uzasadnienie wyroku nie zostało odczytane, a sąd nie zgodził się na opuszczenie aresztu przez Pawła M. przed uprawomocnieniem wyroku.

Sekciarskie praktyki i wieloletnie zaniedbania

W latach 1996-2000 Paweł M. był duszpasterzem akademickim we Wrocławiu. Wobec swoich podopiecznych stosował przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną i duchową. Przez ponad 20 lat władze zakonu nie reagowały, narażając na kontakt z br. Pawłem kolejne osoby.

Mimo stosowania wewnętrznych sankcji, w latach 2011 i 2018 Paweł M. miał dopuścić się gwałtu na siostrze zakonnej. Sprawę ujawniła Paulina Guzik w reportażu "Dominikańska recydywa", opublikowanym na Więź.pl

Dominikanin Paweł M. oskarżony w 2020 roku o wielokrotne gwałty i torturowanie studentek z duszpasterstwa akademickiego w Poznaniu, a także gwałt na siostrze zakonnej. Br. Paweł bił zakonnym pasem całą noc kobietę, gwałcił inne powierzone swojej opiece duszpasterskiej kobiety, a wszystko to robił w imię rzekomej religijności - mówił Tomasz Terlikowski na antenie internetowego Radia RMF24. To on stał na czele niezależnej komisji powołanej przez dominikanów, która badała sprawę zakonnika.

"Wyrok nieadekwatny do zbrodni"

Za większość przestępstw Paweł M. nie mógł być osądzony przez sąd, bo uległy one przedawnieniu. Wyrok zapadł tylko w jednej sprawie - zgwałconej siostry zakonnej. Zdaniem księdza doktora Piotra Studnickiego, kierownika Biura Delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży - wydaje się on ważny także dla pozostałych osób skrzywdzonych.

Rozmawiałem dzisiaj z jedną z nich (ofiar -red.) i pytałem o to, jak to przeżywa. Powiedziała mi, że państwo polskie w tym wyroku, także do tych wszystkich osób, ona tak to czuje, powiedziało: "wierzymy wam". "Nie możemy go ukarać za krzywdy, które wam wyrządził, bo się przedawniły, ale wierzymy wam" - mówił na antenie Radia RMF24 ks. Studnicki.

"Czuję, iż ten wyrok jest nieadekwatny do miary zbrodni. Wiem oczywiście, że Paweł M. był sądzony tylko za ostatni z długiego ciągu swoich - udrapowanych religijnie - przestępstw: całego ciągu tortur, gwałtów i okrucieństwa przebranego w szaty charyzmatycznej pobożności. Gdyby był sądzony za wszystkie, to wyrok musiałby być surowszy, niestety takie sprawy wciąż ulegają przedawnieniu (choć moim zdaniem, jako w swojej istocie tortury, nie powinny) - i stąd tak łagodna kara" - skomentował w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski.

Porażające ustalenia niezależnej komisji ws. Pawła M.

Sprawę Pawła M. badała niezależna komisja, powołana przez dominikanów. W jej skład weszli m.in. psychologowie, prawnicy i seksuolog. Jej raport opublikowano we wrześniu 2021 r.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Sprawa nadużyć seksualnych u dominikanów. Terlikowski: Pokrzywdzonych jest więcej

"Dysponujemy tylko jednym przesłuchaniem Pawła M., prowadzonym przez delegatów Prowincjała, którego zapis powstał w marcu 2021 r., po wszczęciu pierwszego postępowania kanonicznego. Stanowi ono część akt prowadzonego postępowania i ze względu na zasadę jego poufności nie może być cytowane. Wobec późniejszego tymczasowego aresztowania zainteresowanego Komisja nie miała możliwości zadania mu dalszych pytań oraz umożliwienia odniesienia się do zebranego materiału dowodowego i sporządzonego Raportu" - wyjaśniali autorzy raportu.

W dokumencie można przeczytać, że "w trakcie formacji zakonnej oraz od początku pracy duszpasterskiej Pawła M. można było zaobserwować niepokojące zjawiska związane z jego nieprawidłową osobowością, a także zdumiewającymi przejawami religijności". "Swoje pragnienia kierował w stronę nadzwyczajnych przeżyć religijnych o charakterze mistycznym. Jednocześnie chciał być przewodnikiem innych ludzi na drodze do osiągania tego typu doświadczeń. Pod wpływem praktyk religijnych o charakterze charyzmatycznym stopniowo ujawniały się w działalności i osobowości Pawła M. rysy coraz bardziej niepokojące. Ze strony zakonu dominikańskiego nie było na to odpowiedniej reakcji. Skutki okazały się dramatyczne" - wyjaśniono.

Pawła M. fascynowała demonologia

Eksperci badający sprawę Pawła M. podkreślali w swoim raporcie, że od początku fascynowała go demonologia. Ocenili też, że dopuszczenie mężczyzny do święceń i pracy duszpasterskiej było błędem.

"W chwili podejmowania takiej decyzji zlekceważono ujawnione w początkowym okresie formacji wątpliwości co do osoby Pawła M. W późniejszym czasie decyzje w odniesieniu do zadań duszpasterskich zakonnika czy też o pozostawieniu go w zakonie oraz w stanie kapłańskim mimo ujawnionego zła, jakiego się dopuścił, wynikały z braku zrozumienia, a niekiedy nawet bagatelizacji problemów związanych z jego osobowością i krzywd wyrządzonych przez niego innym" - tłumaczyli autorzy raportu. Zwrócili też uwagę na zaniedbania nieżyjącego już o. Macieja Zięby, który jako prowincjał dominikanów był przełożonym Pawła M.

"W czasie, gdy dochodziło do najbardziej bulwersujących zdarzeń związanych z działalnością wrocławskiej Wspólnoty św. Dominika, której duszpasterzem był Paweł M., zaczęła już funkcjonować narzucona przez ówczesnego prowincjała kultura sukcesu" - czytamy w dokumencie. Jego autorzy stwierdzili wręcz, że o. Zięba zlekceważył powagę sytuacji związanej z tym, czego dopuszczał się Paweł M. Na jego stosunek do zakonnika miała wpływać m.in. osobista relacja pomiędzy nimi.

W raporcie oceniono, że prowadzona przez o. Pawła M. w latach 1996-2000 Wspólnota św. Dominika była oparta na mechanizmie psychomanipulacji. Dochodziło w niej do przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych, miała też wszystkie cechy sekty.

"Jej członkowie - podobnie jak wiele osób, na których drodze stanął Paweł M. - niewątpliwie doświadczało pod wpływem zakonnika niezwykle intensywnych przeżyć religijnych. Sprawiało to, że racjonalny ogląd sytuacji przez te osoby w związku z ich psychiczną zależnością od Pawła M. oraz od propagowanej przez niego duchowości często okazywał się bardzo trudny" - opisano. Paweł M. był przekonany o tym, że jest "niemal doskonałym głosem Ducha Świętego". Co więcej, "wierzył, że tak bardzo jest w stanie upodobnić się do cierpiącego Chrystusa, iż może wpływać na drogę zbawienia innych ludzi czy to przez cierpienie własne, czy to - częściej - przez zadawanie cierpienia (także fizycznego bólu) innym".