Wulgarnie i obraźliwie zwracały się do dzieci, straszyły je, wymuszając określone zachowania. Trzy opiekunki z miejskiego żłobka w Legionowie na Mazowszu zostały dyscyplinarnie zwolnione z pracy.

REKLAMA

Sprawa została odkryta przez jednego z rodziców, który schował w zabawce swojego dziecka dyktafon.

Jak ustaliła reporterka RMF FM Magdalena Grajnert, nagranie trafiło do dyrektorki placówki, która po odsłuchaniu zadecydowała o odsunięciu trzech opiekunek od kontaktu z dziećmi, a następnie zwolniła je dyscyplinarnie.

Do grupy, w której pracowały kobiety, został przydzielony psycholog, który będzie obserwował dzieci i rozpoznawał ich potrzeby i trudności. Odbyło się też spotkanie z rodzicami, którzy mogą skorzystać z bezpłatnych konsultacji z psychologami i dowiedzieć się, jak wspierać dzieci.

Personel żłobka został ponownie przeszkolony.

Nie będziemy tolerować takich zachowań. Zawsze zostaną wyciągnięte natychmiastowe konsekwencje wobec osób bezpośrednio w nie zaangażowanych. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci - te najmłodsze, które są szczególnie przez nas wszystkich chronione - powiedział naszej dziennikarce Kamil Stępkowski z Urzędu Miasta Legionowa. Sprawą zajmuje się legionowska policja.

"Sprawa będzie monitorowana"

Magistrat wydał także komunikat w tej sprawie. Poinformowano w nim, że "nie ma zgody na jakąkolwiek formę nagannych zachowań wobec dzieci, nawet słownych".

"Dyrektor żłobka zgłosiła sprawę organom ścigania i przedstawiła listę działań, jakie w dużej mierze zostały już podjęte, a są to: przeprowadzenie rozmów z pracownikami, organizacja spotkania z rodzicami dzieci z grupy dotkniętej tą sytuacją, przeprowadzenie ponownych szkoleń dla pracowników z zakresu standardów opieki nad dziećmi do lat 3, w tym standardów zachowań pożądanych w kontakcie z małym dzieckiem i jego rodzicami, przeprowadzenie wśród rodziców ankiety satysfakcji z usług świadczonych przez żłobek" - przekazano w komunikacie.

"Podjęliśmy bardzo szybko działania zaradcze, a z uwagi na dobro dzieci i ich rodzin, sprawy nie nagłaśnialiśmy" - podkreślono.

Jak zapewniono, sprawa będzie monitorowana.