Kolejni ranni w piątkowym wypadku opuszczają szpitale w Szczecinie. Stan dwóch najciężej rannych pacjentek lekarze nadal określają jako ciężki, zagrażający życiu. Kobiety zostały staranowane przez rozpędzone auto, którego kierowca wjechał w pieszych na przejściu na placu Rodła w centrum Szczecina.

REKLAMA

Życie kobiet jest zagrożone

Stan dwóch kobiet, potrąconych na pl. Rodła jest nadal bardzo ciężki. 58-letnia pacjentka przeszła poważną operację neurochirurgiczną. Na oddziale intensywnej opieki medycznej jest też 22-latka. Pacjentka jest nadal w stanie zagrożenia życia - mówi Joanna Woźnicka, rzeczniczka Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Szczecinie. Stan pozostałych pacjentów, także tych ciężko rannych poprawia się.

W poniedziałek do domów wypisanych zostało 6 osób, kolejny z pacjentów szpital opuści pod wieczór.

Śledztwo w sprawie tragedii trwa

Także dziś śledztwo w sprawie tragicznego wypadku przejęła już formalnie Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Po zapoznaniu się z zebranym do tej pory materiałem dowodowym prokuratorzy podejmą decyzję o powołaniu biegłych. Nie wykluczone, że znajdzie się wśród nich biegły z zakresu psychiatrii. Podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa wielu osób 33-latek miał leczyć się psychiatrycznie.

Procedura wygląda tak, że jeśli biegły po jednorazowej ocenie stanu zdrowia nie będzie w stanie orzec, czy podejrzany miał zaburzoną poczytalność, będzie wnioskować do sądu o przeprowadzenie dłuższej obserwacji psychiatrycznej - mówi prok. Piotr Wieczorkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Zastrzega jednocześnie, że żadnej decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Na przeprowadzenie tych czynności śledczy mają 3 miesiące, tyle czasu w areszcie tymczasowym spędzi 33-letni szczecinianin.

Wciąż trwa zbieranie materiału dowodowego w tej sprawie i przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Prokuratura apeluje do osób, które widziały, co wydarzyło się na pl. Rodła, ale także potem, gdy kierujący forda odjechał z miejsca zdarzenia, by zgłaszały się na policję. Mamy zabezpieczony monitoring, ale świadkowie widzą więcej niż kamery - mówi prok. Wieczorkiewicz.

Kierowcy za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, usiłowanie zabójstwa wielu osób, ucieczkę z miejsca zdarzenia i spowodowanie obrażeń grozi nawet dożywocie. Wiadomo, że mężczyzna przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia. Według nieoficjalnych informacji, miał tłumaczyć, że się wystraszył i miał wrażenie, że ktoś go goni. Sprawca od 4 lat leczy się psychiatrycznie.