Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozpoczęcia procesu Karoliny M., 34-letniej funkcjonariuszki policji, która miała szarpać, kopać i dusić 11-latka w szkolnej szatni - informuje "Gazeta Wyborcza". Do szokującego zdarzenia doszło 15 października 2024 r. w szkole podstawowej w Kroczycach (woj. śląskie).

REKLAMA

Jak informuje "Gazeta Wyborcza", 34-letnia policjantka została oskarżona o naruszenie nietykalności cielesnej małoletniego i kierowanie gróźb karalnych. Z uzasadnienia aktu oskarżenia wynika, że w szkolnej szatni "szarpała 11-letniego Marcina, przewróciła go na podłogę, kopnęła, groziła wybiciem zębów, groziła, że matkę - zanim zabije - pozbawi wolności i wywiezie za granicę w celu świadczenia usług seksualnych". Przesłuchiwany wcześniej chłopiec zapamiętał słowa: "Wyślę twoją matkę do burdelu w Niemczech".

Lokalne media szybko ustaliły, że napastniczka to ciotka jednego z uczniów, z którym skonfliktowany jest 11-latek, oraz policjantka. Choć dyrekcja szkoły zawiadomiła policję o zdarzeniu, w Komendzie Powiatowej w Zawierciu dziennikarze usłyszeli, że zdarzenia... nie odnotowano.

Matka pobitego dziecka - po incydencie - miała być za to wielokrotnie kontrolowana przez policję, a pod jej domem pojawiał się radiowóz.

Gdy kobieta składała zawiadomienie o pobiciu jej syna przez policjantkę, przesłuchanie trwało wiele godzin. Była tak traktowana, jakby to ona pobiła policjantkę, a nie policjantka jej syna. Później, jak nam mówiła, czuła się prześladowana przez policjantów: miała być zatrzymywana bez powodu, kiedy wracała samochodem z pracy, radiowóz dziwnie często pojawiał się pod jej domem - relacjonuje Jarosław Mazanek, wydawca i dziennikarz "Gazety Myszkowskiej" i "Kuriera Zawierciańskiego".

Policjantka nie przyznaje się do winy

Policjantka zgłaszała również wnioski do sądu rodzinnego w sprawie rzekomej demoralizacji chłopca, jednak oba postępowania zostały umorzone. "Nieletni nie przejawia zachowań świadczących o demoralizacji. Posiada pozytywną opinię w środowisku, jest grzeczny, lubiany, nie wdaje się w konflikty z prawem" - napisała sędzia Agnieszka Pieńkowska-Szekiel w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu.

W trakcie postępowania przed sądem rodzinnym dyrektor szkoły potwierdził, że 11-latek pozostaje w konflikcie z innym uczniem, "wzajemnie się atakują, niszczą swoje rzeczy prywatne" i "został w szkole zaatakowany przez ciotkę kolegi, z którym pozostaje w konflikcie".

Sprawą pobicia zainteresowała się Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach, a następnie Prokuratura Rejonowa w Myszkowie, która przekazała ją do Częstochowy. Policjantka nie przyznaje się do winy, została zawieszona w obowiązkach służbowych i grozi jej do 5 lat więzienia.

Na razie sąd nie wyznaczył terminu rozpoczęcia procesu.

Stanowisko Policji z Zawiercia

Do sprawy odniosła się Komenda Powiatowa Policji w Zawierciu. Z przesłanego komunikatu wynika, że dokumentacja, która nadała tok sprawie została sporządzona natychmiast po otrzymaniu sygnału od matki chłopca. "Wszczęto czynności wyjaśniające, a od matki nastolatka przyjęta została ustna skarga o przestępstwie ściganym z oskarżenia prywatnego, która została przekazana do Sądu Rejonowego w Myszkowie" - czytamy w komunikacie.

Komenda Powiatowa Policji w Zawierciu wskazuje, że wobec policjantki zostały wyciągnięte konsekwencje natury dyscyplinarnej i została z nią przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca. Po przedstawieniu funkcjonariuszce zarzutów została ona zawieszona w czynnościach służbowych.

"Odnośnie informacji dotyczącej czasu przeprowadzania czynności ze zgłaszającą - matką chłopca, jak wynika z dokumentacji, kobieta przesłuchiwana była łącznie 65 minut. Podkreślić muszę również, że obecność radiowozu, czy policjanta w rejonie zamieszkania kobiety, w późniejszym okresie, mogła być związana z inną sytuacją dotyczącą rodziny, a nie związaną z przedmiotowym zdarzeniem" - czytamy w komunikacie.