Gliwicka prokuratura wydała postanowienia o przedstawieniu zarzutów poświadczania nieprawdy w dokumentach 10 kolejnym osobom w śledztwie w sprawie katastrofy w kopalni Pniówek - dowiedziała się PAP. W 2022 r. w wyniku wybuchów metanu w Pniówku zginęło 16 górników i ratowników górniczych.

REKLAMA

Lista podejrzanych w tym postępowaniu liczy już 14 osób. Usłyszeli oni zarzuty, które nie są bezpośrednio związane z samą katastrofą - zaznaczają śledczy.

Wobec 10 kolejnych osób sformułowano postanowienia o przedstawieniu zarzutów poświadczenia nieprawdy w dokumentacji. Nie są to zarzuty związane stricte z tą katastrofą - powiedziała w środę PAP prok. Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

W najbliższy czwartek w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach, który niezależnie od prokuratury wyjaśnia przyczyny i okoliczności wypadku w Pniówku, odbędzie się kolejne, siódme posiedzenie komisji powołanej przez prezesa WUG. Po posiedzeniu zaplanowano konferencję prasową.

Na początku grudnia gliwicka prokuratura poinformowała o zarzutach przedstawionych czterem pierwszym pracownikom, zatrudnionym w Pniówku jako metaniarze-pomiarowcy. Chodzi o poświadczanie nieprawdy w dokumentacji dotyczącej pomiarów stężeń metanu od stycznia 2022 r. do dnia tragicznego wypadku w kwietniu 2022 r.

W ocenie prokuratury nie ma podstaw do przyjęcia, że ich zachowanie miało bezpośredni wpływ na zaistnienie katastrofy i jej skutki. Podejrzani złożyli wyjaśnienia, śledczy nie zdradzają ich treści. Może im grozić kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.

Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa metaniarze, którzy mieli obowiązek dokonywania pomiarów stężeń metanu w wyrobiskach, które nie były objęte automatyczną metanometrią, czasem nie robili obchodu swojego rejonu - siedzieli w jednym miejscu i wpisywali do raportu wyniki z fikcyjnych pomiarów. Okazało się też, że metaniarza, który sporządził raport, np. tego dnia nie było w pracy, bo miał wolne, a dokumentację z fikcyjnymi danymi pomiarów uzupełnił po powrocie z urlopu - podawała "Gazeta Wyborcza".

Po katastrofie na polecenie prokuratury policja zabezpieczyła wiele nośników danych m.in. twarde dyski komputerów w dyspozytorni kopalni, raporty z działu wentylacji czy pamięć z ręcznych metanomierzy używanych przez pracujących pod ziemią metaniarzy. To kluczowe dowody w śledztwie.

20 kwietnia 2022 r. roku w wyniku serii wybuchów metanu w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek życie straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy, niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Prace trwały kilka miesięcy.

Od 9 do 13 września 2023 r. ratownicy przebili się w rejon katastrofy i rozpoczęli jego przeszukiwanie. 11 września odnaleźli ciała pięciu zaginionych - członków zastępu ratowniczego, którzy po pierwszym wybuchu zeszli z pomocą poszkodowanym. 13 września odnaleziono szóstego zaginionego, a 21 października - ostatniego z górników.

Prokuratorskie śledztwo wszczęto krótko po katastrofie i jest prowadzone pod kątem art. 163 i 220 Kodeksu karnego. Chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Art. 220 kk mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Trzy dni po katastrofie w Pniówku, w nieodległej kopalni Zofiówka po silnym wstrząsie i wypływie metanu zginęło 10 górników - także ten wypadek jest przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Obydwie katastrofy były największymi od lat górniczymi tragediami.