Wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdzają: śmierć była natychmiastowa. Prokuratura bada przyczyny katastrofy śmigłowca Robinson R44, do której doszło w sobotę w miejscowości Cierpisz koło Rzeszowa. Zginęli dwaj bracia z powiatu przeworskiego. Ich obrażenia - informuje prokuratura - były niemal identyczne.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl
Do wypadku doszło w sobotę w miejscowości Cierpisz, w terenie zalesionym, około 700 metrów na północ od asfaltowej drogi między Malawą a Wolą Rafałowską. Jak informowała prok. Katarzyna Drupka, na miejscu panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne - gęsta mgła ograniczała widzialność do kilkunastu metrów. To właśnie złe warunki pogodowe są obecnie najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy.
Jak poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, prok. Krzysztof Ciechanowski, sekcja zwłok wykazała, że obrażenia obu ofiar były niemal identyczne. Liczne złamania kości czaszki, uraz czaszkowo-mózgowy oraz złamania żeber połączone z uszkodzeniem wielu narządów wewnętrznych. Biegły ocenił je jako urazy wielonarządowe. Z ustaleń wynika, że śmierć obu mężczyzn nastąpiła natychmiastowo - przekazał prokurator.
Podczas sekcji pobrano także krew i płyny ustrojowe do dalszych badań toksykologicznych. Wyniki tych analiz będą istotnym elementem prowadzonego postępowania.
Oględziny miejsca wypadku, prowadzone pod nadzorem prokuratora i z udziałem członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, rozpoczęły się dzień po katastrofie. Z wraku maszyny pobrano próbki paliwa i oleju, a spalony wrak zabezpieczono do dalszych badań. W ciągu 30 dni od dnia wypadku komisja powinna wydać wstępną opinię na temat zdarzenia, a w ciągu około dwóch miesięcy - kompleksową analizę przyczyn katastrofy.
Z ustaleń śledczych wynika, że dzień przed wypadkiem helikopter Robinson R44 przeszedł pozytywnie przegląd techniczny w specjalistycznej firmie. Maszyna leciała z Krosna, z międzylądowaniem w Zagorzycach, a następnie kontynuowała lot w kierunku Przeworska. Na wysokości Malawy (wieś w woj. podkarpackim) śmigłowiec niespodziewanie zboczył z kursu, tracąc wysokość i zahaczając o czubki drzew, po czym rozbił się w lesie około godziny 15.35.