Przejście uczniów na naukę zdalną to czarny scenariusz, który może dotknąć uczniów z Olsztyna. Wszystko przez drożejącą energię. Ceny prądu zaproponowane stworzonej przez olsztyński urząd miasta grupie zakupowej są sześciokrotnie wyższe niż poprzednio. To może zmusić miejskie instytucje do szukania oszczędności.

REKLAMA

W poniedziałek w Olsztyńskim Parku Naukowo-Technologicznym spotkali się przedstawiciele grupy zakupowej stworzonej przez Urząd Miasta w Olsztynie. To ponad 370 podmiotów, które wspólnie kupują energię elektryczną. Są wśród nich samorządy z województwa, ale też szkoły, szpitale, czy instytucje kultury. Otrzymaliśmy ofertę, która jest niebotycznie wysoka. Z kwoty 437 złotych za megawatogodzinę stawka skoczyła do kwoty 2800 złotych. Taka podwyżka dla nas wszystkich jest nie do zaakceptowania - mówi prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.

Czy miasto będzie musiało szukać drastycznych rozwiązań, aby zaoszczędzić na energii? Jednym z takich czarnych scenariuszy byłoby wysłanie uczniów na zdalne nauczanie. Jeżeli nie dostaniemy wsparcia, jakiejś tarczy od rządu, to taki scenariusz jest realny. Nas po prostu nie będzie stać. Tylko w przypadku Olsztyna musielibyśmy zapłacić 42 miliony złotych więcej za energię. W całej grupie zakupowej - 377 jednostkach - podwyżka byłaby w kwocie 300 milionów złotych, a mamy na ten cel 60 milionów - wyjaśnia Grzymowicz.

Samorządowcy podkreślają, że tak duże podwyżki cen energii mogą mieć przełożenie na mieszkańców, chociażby w opłatach. Znaczny wzrost cen mógłby wpłynąć na wyższe rachunki za wodę w Olsztynie. Musielibyśmy zwiększyć nakłady na zakup energii z 8,5 miliona złotych na 41 milionów złotych. A budżet mamy rzędu 100 milionów złotych. Sami musimy sobie zadać pytanie, czy stać mieszkańców na takie podwyżki, które sięgałyby kilkudziesięciu procent - mówi Jarosław Słoma, wiceprezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie.

Dyrektorzy szpitali też rozkładają ręce tłumacząc, że w ich budżetach nie ma tylu pieniędzy na wyższe opłaty za prąd. U nas z około dwóch milionów złotych, przy zaproponowanych stawkach, opłaty sięgnęły by siedmiu i pół milionów. Musielibyśmy znaleźć pięć milionów złotych dodatkowo. A już przeprowadzaliśmy w ostatnich latach racjonalizacje wydatków, więc nie ma gdzie szukać oszczędności. Poza tym, my musimy utrzymywać wysoki poziom leczenia - mówi Krystyna Piskorz-Ogórek, dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Wysokie opłaty za energię mogą prowadzić do zadłużania się szpitali i braku płynności finansowej.

Grupa zakupowa skupiona wokół Urzędu Miasta w Olsztynie wysłała do rządu apel o interwencję w tej sprawie i pomoc w zamrożeniu cen energii.