Ponad 1500 małych pacjentów otrzymało 20 tys. godzin wsparcia. To efekty pracy Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Jego Rodzinie CUKINIA w Łodzi. Placówka działa już od 4 lat i pomaga dzieciom oraz ich rodzinom zmagać się z bolesnymi doświadczeniami.

REKLAMA

Pierwszym pacjentem CUKINII był Kuba, który po 10 latach został porzucony przez rodzinę zastępczą. Śmiertelnie chory, po próbie samobójczej.

Zaraz po nim opieką objęto siostrzyczki: 3- i 6-latkę. Obie po wykorzystaniu seksualnym. Po nich pojawiały się kolejne wielkie dramaty.

Do CUKINI trafiały dzieci wychowywane w pieczy zastępczej, w domach dziecka czy w rodzinach zastępczych. Każde z nich doświadczyło ogromnej traumy - opuszczenia przez rodziców biologicznych.

Niektóre doznały dużo większych krzywd: maltretowania, molestowania, przemocy. Były bite, gwałcone, widziały za dużo: przemoc, krew, pornografię. Wśród nich byli: Marcin, Alicja i Krzyś.

Historie Cukinek

Alicja

4-letnia Ala zmaga się z niepełnosprawnością. To dzielna pacjentka. Pierwsze 48 miesięcy swojego życia spędziła w szpitalu i na rehabilitacjach. Cierpliwie znosiła kolejne operacje kręgosłupa.

Wydawałoby się, że to już dość cierpienia dla tak małego dziecka. Ale los chciał inaczej - niedawno straciła bliską osobę. Jej rodzina zastępcza potrzebuje mnóstwa pomocy.

Dzięki codziennej pracy Alusia chodzi, a nawet biega. Logopeda sprawił, że gada jak najęta! Niemożliwe znów dzieje się na naszych oczach.

Marcin

Pierwszy raz trafił do pogotowia opiekuńczego w wieku 5 lat, po interwencyjnym telefonie sąsiadki. Widziała chłopczyka zamykanego na balkonie przez pijaną kobietę.

W sądzie matka przekonywała, że nie pije, że to był przypadek. Marcin wrócił do domu. Po dwóch miesiącach sytuacja się powtórzyła. Potem jeszcze kilka razy.

W końcu maluch był świadkiem próby zabójstwa jego młodszych sióstr. Dziś Marcin ma 11 lat. Jest agresywny i nikomu nie ufa. Gdy się zdenerwuje, wali głową w ścianę.

Krzyś

To także 11-latek. Od kiedy skończył 4 lata, był przenoszony z placówki do placówki aż 17 razy. Zaliczył kilka domów dziecka, rodzin zastępczych, mieszkanie z babcią, ośrodek socjoterapii, kilka razy był w pogotowiach opiekuńczych. Ma na koncie 5 prób samobójczych.

W Łodzi ponad 1800 dzieci wychowuje się poza rodziną biologiczną, z tego prawie 400 w placówkach. Dane GUS pokazują, że ok. 1 na 70 łódzkich dzieci jest lub było w pieczy zastępczej.

Większość z nich doświadczyła w swoim krótkim życiu mnóstwa bólu, cierpienia, samotności. Mają poczucie, że życie jest niesprawiedliwe, a świat okrutny i niebezpieczny.

Bez profesjonalnego wsparcia trudno będzie im wejść w dorosłość, zbudować własną rodzinę, być szczęśliwym człowiekiem. Te dzieci błagają o pomoc, choć nie zawsze umieją to wyrazić słowami. Czasami są agresywne, innym razem zastygają, jakby chowając się w skorupie.

Dzieci wychowujące się w rodzinach biologicznych również mają swoje duże - a nawet wielkie - rozterki. Dlaczego koledzy mnie nie akceptują? Czy rodzice rozstali się przeze mnie? Ile znaczę dla świata? Może nic? Okres dorastania, śmierć bliskiej osoby, tożsamość płciowa.

Bywa, że niedostrzeżone na czas problemy prowadzą do obniżenia poczucia własnej wartości, depresji, próby samobójczej. Dorośli odpowiadają za dzieci, zatem jeśli tylko pojawiają się niepokojące sygnały, powinni sięgnąć po profesjonalne wsparcie i pomoc.

Pomocną dłoń do Cukinek wyciąga Miasto Łódź, dofinansowując specjalistyczną terapię. W latach 2018-2022 samorząd przeznaczył na wsparcie rodzin zastępczych niemal 800 tys. złotych. Dzięki temu przeprowadzono w Centrum 9921 godzin terapii.

Rodziny korzystają m.in. z psychoterapii, wczesnego wspomagania rozwoju czy porad psychiatry-seksuologa. Najwięcej śmiechu i radości jest na zajęciach z neurologopedą i hipoterapii.