Senat ma zająć się w tym tygodniu zmianami w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Proponowane modyfikacje, przegłosowane już przez Sejm, wywołały burzę wśród archeologów, którzy twierdzą, że są one zagrożeniem dla polskiego dziedzictwa narodowego. Poszukiwacze skarbów-amatorzy twierdzą, że to uregulowanie istniejącego chaosu.

REKLAMA

Zmiany przepisów mają doprowadzić do uregulowania amatorskich poszukiwań zabytków w Polsce. Nie będzie ich można prowadzić w miejscach pozostających pod ochroną konserwatorską oraz w miejscach pochówków. Ma powstać specjalny rejestr poszukiwań w postaci aplikacji cyfrowej.

Archeolodzy alarmują

Zdaniem historyków i archeologów zmiany w ustawie mogą spowodować ograbianie stanowisk archeologicznych, bo zamiast pozwoleń na poszukiwanie od wojewódzkich konserwatorów zabytków wystarczyć ma specjalna, dedykowana aplikacja.

Zmiany niosą też zagrożenie, że nielegalnie pozyskanie zabytki, także spoza kraju, będzie można leganie sprzedać. To będzie niekontrolowany wyścig po skarby i destrukcja dziedzictwa - mówi archeolog Justyna Jarosz-Romaniec. Urzędy konserwatorskie całkowicie stracą możliwość kontroli nad ludźmi, którzy z wykrywaczami metali będą chodzić, gdzie będą chcieli. Jeżeli taki poszukiwacz nie będzie uczciwy, będzie sobie mógł wejść na państwa działkę, wykopać jakieś zabytki, zalegalizować je, a potem przehandlować - uważa.

Zdaniem Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich nowelizacja ustawy sprawi, że pod pretekstem wprowadzenia ułatwień dla poszukiwaczy skarbów zniknie kontrola państwa nad poszukiwaniem zabytków. Naukowcy wskazują, że w projekcie nowelizacji poszukiwanie drobnych elementów metalowych w lasach i polach jest zrównane z poszukiwaniem depozytów i skarbów ukrytych wewnątrz budynków, krypt i innych obiektach historycznych.

W petycji skierowanej do Senatu członkowie stowarzyszenia zwracają uwagę, że dla poszukiwaczy skarbów wprowadza się preferencyjne zasady, które różniące się od przepisów obowiązujących naukowców albo osoby, które odkryły zabytek przypadkowo np. w trakcie robót ziemnych lub budowlanych. One wciąż będą zobowiązane do pisemnego przedstawienia swoich planów do analizy służbom konserwatorskim.

Żadnym służbom nie będzie trzeba zgłaszać, że chce się wejść na jakiś teren i prowadzić poszukiwania - mówi Justyna Jarosz-Romaniec. Nie będzie się wypełniało żadnych dokumentów. Ma wystarczyć tylko jedno kliknięcie w aplikacji. Nie trzeba będzie posiadać formalnej, podpisanej zgody, a tylko oświadczenie. Jeżeli ktoś będzie nieuczciwy, a są to w większości amatorzy poszukiwacze, to znajdując coś cennego na danym terenie, bez zgody właściciele, pójdzie do kogoś kto mu taką zgodę wyda - dodała.

Naukowcy krytykują też zmiany w systemie nagród, które po zmianie przepisów mają przysługiwać poszukiwaczom za "każdy zabytek o szczególnej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej".

Według archeologów to niesie ryzyko kilku bardzo niebezpiecznych zjawisk: liczba osób traktujących poszukiwania wyłącznie zarobkowo może szybko przewyższyć liczbę hobbystów, dla których jest to pasja; istnieje niebezpieczeństwo ograbiania stanowisk archeologicznych przez osoby zatrudniane tam do prac fizycznych, a wreszcie jest to otwarcie drogi dla osób, które mają już nielegalne kolekcje zabytków archeologicznych, których do tej pory nie zdołali sprzedać, do spieniężenia tych zbiorów.

"Należy się też spodziewać masowego sprowadzania artefaktów z Ukrainy, gdzie z powodu wojny rabunek stanowisk archeologicznych ma wymiar niemal przemysłowy, a ceny transakcyjne plasują się znacznie poniżej wartości znalezisk. Te zabytki będą zgłaszane w Polsce w przypadkowych miejscach jako znaleziska z bieżących poszukiwań, co nieodwracalnie zmieni naszą wizję przeszłości kraju i sfałszuje wszystkie dotychczasowe ustalenia naukowe w sposób, którego nigdy już nie da się zweryfikować" - ostrzega Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich.

Te zmiany mogą nieodwracalnie zniszczyć dziedzictwo - dodaje Jarosz-Romaniec. My jako archeolodzy i badacze, układamy puzzle z tego, co znajdujemy w ziemi. Metodami naukowymi, opisujemy co, kiedy miało miejsce. To kontekst, warstwy. Poszukiwacze amatorzy zazwyczaj szukają nie ceramiki, tylko metale, niszcząc wszystko pozostałe. Wydaje mi się, że zmiany to szukanie elektoratu przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi - dodaje archeolog.

Zaproponowane zmiany w ustawie to projekt poselski. W Sejmie za zmianami głosowali posłowie PIS, przeciw byli posłowie opozycji. Za było 248 posłów, przeciw - 203.

Trzeba skończyć z chaosem - mówią poszukiwacze

"Państwo udaje, że nas nie ma. Trzeba skończyć z tym chaosem" - argumentują przedstawiciele poszukiwaczy skarbów.

Ta ustawa ma uregulować pewną fikcję, która cały czas istnieje - mówił RMF FM prezes Polskiego Związku Eksploratorów Jacek Wielgus. Państwo udaje, że ma nad czymś kontrolę. Państwo udaje, że nas nie ma. Jak dzieci w piaskownicy - dodał.

Według poszukiwaczy obecne przepisy nie są dostosowane do realiów, a procedury powinny być proste i przejrzyste.

Zmiany nie dotkną archeologii - przekonuje Wielgus. Ustawa precyzuje zasady poszukiwań zabytków w Polsce. Poszukiwacze powinni zawsze działać w miejscach, gdzie nie ma zewidencjonowanych stanowisk archeologicznych. Obecnie nie ma żadnych przepisów mówiących o tym, jak takie działania, czyli poszukiwanie należy realizować - dodał.

Jak podkreśla pełnomocnik ds. informacji publicznej i komunikacji Polskiego Związku Eksploratorów Joanna Kaferska-Kowalczyk chodzi o doprecyzowanie przepisów: wskazanie miejsc, gdzie nie będzie wolno wchodzić, takich jak m.in. cmentarze, tak by nie narażać dziedzictwa kulturowego na zniszczenie. W tym momencie nasze państwo ma tak naprawdę wiedzę i kontrolę tylko nad jednym procentem poszukiwaczy w tym kraju - dodaje Kaferska-Kowalczyk.

Nie wiadomo, ilu jest poszukiwaczy amatorów

Ile jest poszukiwaczy-amatorów w Polsce? Nie wiadomo. Nikt tego nie wie. My szacujemy ich liczbę na około 250 tys. osób. Narodowy Instytut Dziedzictwa stwierdził, że jest ich około 100 tys., ale wiemy, że w wielu sklepach, nawet zwykłe wykrywacze metalu są często sprzedawane - mówi prezes Polskiego Związku Eksploratorów Jacek Wielgus.

Wbrew temu, co mówią nasi oponenci, my nie uwalniamy możliwości przeszukiwania stanowisk archeologicznych, to celowa dezinformacja i kłamstwo. W tej ustawie wymieniamy wprost miejsca, w których nie będzie można prowadzić poszukiwań - podkreśla Wielgus. Dodaje, że dzięki aplikacji każdy użytkownik będzie się logował w systemie i będzie wiedział, gdzie można chodzić, a gdzie nie.

Dzięki nowemu prawu nie będzie trzeba specjalnej procedury, czy ktoś złamał prawo czy nie. Poszukiwanie bez użycia aplikacji będzie złamaniem prawa, dzięki tej aplikacji także służby będą wiedzieć kto i gdzie prowadził poszukiwania - dodał Wielgus.

Nie ma też mowy o taryfikatorze wykupu znalezisk, nie ma mowy o wykupie znalezisk. Tylko w przypadku wyjątkowych znalezisk, będzie można zgłosić się do ministra o przyznanie nagrody lub dyplomu - dodał Wielgus.

Obecnie istniejąca ustawa wprowadzona została 20 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło.

W innych krajach działają aplikacje, jak ta zaproponowana przez nas. Dzięki temu, że są tam dane geolokalizacyjne urząd czy konserwator od razu będą wiedzieć, co i gdzie znaleziono. To zdjęcie z namiarami GPS i danymi danej osoby, stanowi ochronę dla tego człowieka, że nie dokonał on przestępstwa. Będzie miał dowód, że dokonał zgłoszenia. My chcemy wprowadzenia w system potężnej szarej strefy działalności - podkreśla Wielgus.

Ustawa zakłada wdrożenie aplikacji, a właściwie całego systemu teleinformatycznego, wspierającego obywateli zajmujących się amatorskim poszukiwaniem zabytków i urzędników przyjmujących informacje o zabytkach. W przepisach określone są wprost miejsca, w których nie można prowadzić amatorskich poszukiwań. To miejsca wpisane do rejestru zabytków lub ujęte w ewidencji zabytków i w odległości 10 metrów od nich, pomniki historii, parki kulturowe, cmentarze, mogiły, groby wojenne oraz miejsca kaźni, a także pomniki zagłady i ich strefy ochronne.

Z ustawy ma zniknąć art. 36 ust.1 pkt 12 dotyczący konieczności uzyskiwania pozwolenia konserwatora na poszukiwanie zabytków. Amatorskie poszukiwania będzie można prowadzić poza wyznaczonymi miejscami objętymi zakazem poszukiwań, zgłaszając je jedynie za pomocą aplikacji i mając na to zgodę właściciela nieruchomości. W przypadku właściciela prywatnego zapewne najczęściej będzie to zgoda ustna, a np. w Lasach Państwowych będzie tak jak dotychczas.


Zgłoszenie będzie aktywne z chwilą jego dokonania, po potwierdzeniu automatycznym przez system, tak jak w przypadku innych systemów teleinformatycznych np. składania oświadczeń podatkowych przez Internet. Niezgłoszenie poszukiwań zabytków będzie przestępstwem, jak dotychczas brak pozwolenia konserwatora.