Rowerzyści zmierzający z Krakowa do Tyńca na wałach przeciwpowodziowych wzdłuż Wisły mijają dziwne niebieskie słupki. Prof. Tadeusz Szczutko z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH zdradza, do czego służą.

REKLAMA

Jak mówi prof. Szczutko mieszkańcy najczęściej są przekonani, że słupki to zespół czujników do sprawdzania stabilności wału. Niektórzy wierzą, że rury - puste w środku - mają służyć do tego, by w razie zagrożenia powodzią możliwe było włożenie tam ładunków i rozerwanie wałów, zanim woda zaleje miasto. Tymczasem jedyna prawdziwa to, że jest to polowy wzorzec długości służący do sprawdzania sprzętu geodezyjnego.

Słupy nie kryją bowiem sensorów. Nie są też elementem wojskowych planów, mających uchronić Kraków przed wielką wodą. Służą natomiast geodetom, a konkretnie metrologii geodezyjnej - podkreśla prof. Szczutko.

Słupy składają się na bazę testową "Wisła". Jest ona częścią Geodezyjnego Laboratorium Metrologicznego, należącego do Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH w Krakowie. Dzięki nim można przetestować poprawności działania instrumentów pomiarowych używanych przez geodetów. Sprawdza się m.in., jak z wyznaczaniem odległości radzą sobie dalmierze elektrooptyczne.

Mówimy o dokładności na poziomie dziesiątych części milimetra. Najlepsza pogoda do pomiarów to temperatura około +15°C, ciśnienie stałe i zachmurzenie. Wówczas wyniki nie są zakłócone przez wibracje powietrza - opisuje prof. Tadeusz Szczutko.

Słupy umożliwiają również testowanie specjalistycznych odbiorników GNSS (ang. Global Navigation Satellite Systems). Na całą infrastrukturę w Bodzowie składa się 20 słupów, których rząd ciągnie się na długości 1230 m.