Sejm w piątkowym głosowaniu zgodził się uchylić immunitet poselski Zbigniewowi Ziobrze. Wyraził także zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie byłego ministra sprawiedliwości. W sprawie posła Ziobry potrzebnych było aż 27 głosowań.
- Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu Zbigniewa Ziobry oraz na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.
- Ziobro obecnie przebywa na Węgrzech, gdzie - jak twierdzi - wyjechał z obawy przed prowokacją mającą na celu jego zatrzymanie.
- Prokuratura zarzuca byłemu ministrowi kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która miała wykorzystywać Fundusz Sprawiedliwości do nielegalnego przyznawania dotacji.
- Wśród 26 zarzutów znalazły się m.in.: wydawanie poleceń łamania prawa, ingerowanie w konkursy dotacyjne, przyznawanie środków nieuprawnionym beneficjentom, ukrywanie dokumentów oraz nielegalne przekazanie środków na zakup oprogramowania Pegasus.
- Według śledczych, w wyniku działań objętych śledztwem przywłaszczono ponad 150 mln zł, a próba przywłaszczenia dotyczyła kolejnych 95 mln zł.
- Ziobrze grozi nawet 25 lat więzienia. Prokuratura obawia się, że może próbować unikać odpowiedzialności lub wpływać na przebieg postępowania.
- Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Posłowie głosowali 26 razy w sprawie każdego z zarzutów. Na koniec głosowali w sprawie wniosku o zatrzymanie posła i tymczasowy areszt.
Jeszcze przed głosowaniem posłowie PiS złożyli wniosek o zdjęcie głosowania z porządku obrad, powołując się na opinię biegłego, według której dalsze leczenie Ziobry, chorującego na nowotwór, nie będzie możliwe w warunkach pozbawienia wolności.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podkreślił, że Sejm nie ocenia stanu zdrowia posła. Głosowanie nad uchyleniem immunitetu i zgodą na aresztowanie jest otwarciem drogi sądowi do decydowania w tej sprawie - już na podstawie Kpk, który rzeczywiście wymaga stwierdzenia stanu zdrowia podejrzanego/oskarżonego w danej chwili - powiedział. Dodał, że on sam obecnie nie jest w stanie ocenić stanu zdrowia Zbigniewa Ziobry.
Jak mówił, po ew. uchyleniu immunitetu sprawą dalej będzie zajmował się sąd, który wezwie biegłych oraz zapozna się z dokumentacją medyczną. My tylko decydujemy, czy sąd będzie mógł podjąć taką decyzję, czy nie - zaznaczył marszałek Sejmu.
W czwartek wieczorem komisja regulaminowa Sejmu, która rozpatrywała wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu oraz aresztowanie Zbigniewa Ziobry w związku z nadużyciami przy Funduszu Sprawiedliwości, zgodziła się na pozbawienie byłego ministra sprawiedliwości immunitetu oraz na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.
Zbigniewa Ziobro nie było na posiedzenie komisji. Przebywa on na Węgrzech. W nagraniu wyemitowanym przez prawicową stację telewizyjną Republika TV, które było transmitowane z Budapesztu, Ziobro powiedział, że zarzuty wobec niego są nieprawdziwe i absurdalne.
Poseł PiS wyjaśnił też, że nie ma go w Warszawie, bo uzyskał informacje, że szykowana jest przeciwko niemu prowokacja, która ma na celu jego zatrzymanie. Dodał, że miał już nawet wykupiony bilet do Polski.
Prokuratura przedstawiła szereg poważnych zarzutów wobec byłego ministra sprawiedliwości. Według śledczych Zbigniew Ziobro miał kierować zorganizowaną grupą przestępczą, która wykorzystywała Fundusz Sprawiedliwości do nielegalnego przyznawania dotacji wybranym podmiotom. Wśród 26 zarzucanych mu przestępstw znalazły się m.in. wydawanie poleceń łamania prawa, ingerowanie w przygotowanie ofert konkursowych oraz przyznawanie środków nieuprawnionym beneficjentom.
Według ustaleń prokuratury w wyniku działań, których dotyczy śledztwo, przywłaszczono ponad 150 mln złotych, a próba przywłaszczenia dotyczyła kolejnych 95 mln zł. Ziobro miał również zdecydować o nielegalnym przekazaniu 25 mln zł na zakup oprogramowania Pegasus dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz 14 mln zł na remont Prokuratury Krajowej, mimo braku podstaw prawnych.
Śledczy zarzucają byłemu ministrowi także ukrywanie dokumentów, które mogły mieć znaczenie dla postępowań karnych, w tym tych dotyczących osób z jego otoczenia politycznego. Wśród nich znalazł się list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, wskazujący na podejrzenia wykorzystywania Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej.
Za zarzucane czyny Zbigniewowi Ziobrze grozi nawet 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura obawia się, że były minister może próbować uniknąć odpowiedzialności, ukrywać się lub wpływać na przebieg postępowania. Zgodnie z przepisami, zgoda na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej oraz na jego zatrzymanie lub aresztowanie wymaga bezwzględnej większości głosów.