Po tym, jak Sejm nie odrzucił weta prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy o rynku kryptoaktywów, Polska 2050 złożyła nowy projekt ustawy. Nowe przepisy mają uwzględniać zastrzeżenia głowy państwa, w tym m.in. pięciokrotne obniżenie opłat za emisję tokenów i ograniczenie nadregulacji. Sprawa kryptowalut budzi ogromne emocje, także ze względu na bezpieczeństwo kraju. Dlaczego? Tłumaczymy w artykule.

REKLAMA

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

W piątek Sejm nie zdołał odrzucić weta prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy o rynku kryptoaktywów. Za odrzuceniem głosowało 243 posłów, przeciw było 192, podczas gdy do odrzucenia weta potrzeba było 261 głosów. W odpowiedzi na decyzję prezydenta, Polska 2050 natychmiast złożyła nowy projekt ustawy, który - jak zapewnia poseł Adam Gomoła - uwzględnia część zastrzeżeń zgłoszonych przez prezydenta.

Składamy bardzo podobny projekt do tego rządowego, który skutecznie zawetował prezydent. Jest to projekt ulepszony, który jest krokiem naprzód wobec argumentów pana prezydenta - powiedział Adam Gomoła, uznawany za jednego z największych ekspertów od kryptowalut w parlamencie. Nowy projekt przewiduje m.in. pięciokrotne obniżenie maksymalnych opłat za emisję tokenów oraz usunięcie niektórych przepisów uznanych za nadregulacyjne.

Informację o tym, że rząd złoży kolejny projekt ustawy o kryptoaktywach przekazał także Donald Tusk.

Mamy do czynienia z bardzo groźnymi zjawiskami, gdzie są rosyjskie pieniądze, gdzie jest mafia (...). Pieniądze z tych bardzo groźnych dla Polski środowisk trafiały także na promocję polityczną - powiedział dziennikarzom premier, podkreślając, że nie ma obecnie czasu na wspólne przygotowanie projektu razem z kancelarią prezydenta.

My musimy mieć tę ustawę teraz, żeby zablokować złe scenariusze, żeby mieć narzędzia do kontroli tej sytuacji - ocenił Tusk.

Prezydenckie weto: Za dużo regulacji, za mało przejrzystości

Prezydent Karol Nawrocki uzasadnił swoje weto m.in. możliwością blokowania stron internetowych firm działających na rynku kryptowalut przez rząd "jednym kliknięciem". Jego zdaniem przepisy dotyczące blokowania domen są nieprzejrzyste i mogą prowadzić do nadużyć. Zwrócił także uwagę na rozmiar regulacji - podczas gdy inne kraje wdrożyły kilkustronicowe ustawy, polska ustawa liczy ponad sto stron.

Nawrocki ocenił, że nadregulacyjny charakter ustawy skłoni firmy z Polski do przenoszenia działalności poza granice kraju. Podobne wątpliwości zgłaszali także posłowie opozycji.

Co dalej z rynkiem kryptowalut w Polsce?

Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy zwracał uwagę na konieczność ochrony inwestorów i walki z przestępczością w branży. Jesteśmy jedynym krajem w UE, który ma nieuregulowany rynek kryptowalut. Rolą państwa jest bezpieczeństwo inwestora - argumentował.

Ustawa o rynku kryptoaktywów miała wdrożyć unijne rozporządzenie MiCA (Markets in Crypto-Assets Regulation), które już obowiązuje w wielu krajach UE. Przepisy miały powierzyć nadzór nad rynkiem Komisji Nadzoru Finansowego, a także wprowadzić odpowiedzialność karną za nielegalną emisję tokenów czy świadczenie usług bez zgłoszenia do KNF.

Kryptowaluty a bezpieczeństwo kraju. Brak regulacji rajem dla rosyjskich służb

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Tajne posiedzenie Sejmu. "Chodziło o zwiększenie rangi informacji i rozpowszechnienie ich, nie łamiąc przepisów"

Dzisiejsze głosowanie nad ustawą w Sejmie poprzedzone zostało utajnionym posiedzeniem, w trakcie którego premier Donald Tusk dzielił się z parlamentarzystami informacjami, dotyczącymi kwestii bezpieczeństwa. Nie jest tajemnicą, że kryptowaluty wykorzystywane są m.in. przez rosyjskie służby, które w ten sposób opłacają sabotażystów, dywersantów i propagandystów działających na terytorium Polski.

Wiemy, że w tym przypadku rynek kryptowalut służy do przekazywania wynagrodzeń osobom, które są rekrutowane do akcji dywersyjno-sabotażowych za pośrednictwem internetu, czyli tzw. szpiegów z Telegrama - powiedział w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w Radiu RMF24 pułkownik Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.

Małecki zaznacza, że cała transakcja zachodzi za pomocą internetu, czyli wyklucza jakiekolwiek wpadki, które mogłyby nastąpić w przypadku zlecania działań za pomocą kontaktu osobistego. To utrudnia polskim służbom ustalenie powiązania między zleceniodawcą i wykonawcami.

Pułkownik zauważa także, że nastąpiła zmiana w kwestii informowania o podobnych przypadkach rosyjskiego wpływu. Dotychczas w ogóle nie byliśmy o niczym informowani i tutaj nastąpiła ewidentna zmiana. Problem polega na tym, że my nie słyszymy służb, tylko słyszymy polityków i ich rzeczników, którzy opowiadają, co robią służby - stwierdza były szef Agencji Wywiadu.